Anthony Joshua - Ołeksandr Usyk, Tyson Fury - Francis Ngannou, Deontay Wilder - Zhilei Zhang, Anthony Joshua - Francis Ngannou, Jai Opetaia - Mairis Briedis, czy wreszcie Ołeksandr Usyk - Tyson Fury - kibicom boksu od nadmiaru emocji kręci się w głowie, a tylko w ostatnich miesiącach wszystkie te walki doszły do skutku w Rijadzie w Arabii Saudyjskiej. Jeszcze do niedawna nikt nawet sobie nie wyobrażał, że tak surrealistycznie brzmiąca rzeczywistość nagle może mieć miejsce. Absolutna rewolucja w świecie boksu. Reuters ujawnia rozmach przedsięwzięcia Najwięksi promotorzy oraz współpracujące z nimi telewizje i/lub platformy streamingowe, ze względu na ciągłe konflikty interesów i przeciąganie liny nie były w stanie realizować tego, co zawsze powinno być solą każdego sportu - czyli konfrontacje najlepszych z najlepszymi. Jak to zwykle w świecie wielkiego biznesu bywa, wszelkie problemy miały jedno, główne podłoże - finansowe. Wskazanie powodu, dla którego w ostatnich latach boks wyraźnie podupadał, jest łatwe do wskazania ze stuprocentową pewnością. Wszystko bowiem, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, zmienił nieprawdopodobny strumień pieniędzy z Bliskiego Wschodu. Kompromitacja Tysona Fury'ego. Kibice nie zostawili na nim suchej nitki [WIDEO] Rodzina królewska, która rządzi leżącą na "czarnym złocie" Arabią Saudyjską, wymyśliła sobie, że przy pomocy globalnych projektów sportowych będzie zmieniała wizerunek tej monarchii absolutnej. A że Turki Alalshikh, kierujący resortem rozrywki minister i saudyjski doradca na dworze królewskim, jest w dodatku wielkim fanem boksu, to wybór padł m.in. na tę dyscyplinę, dzięki czemu została podłączona do tryskającej setkami milionów dolarów kroplówki. Usyk wszystkie skarby pozostawił w Arabii. Saudyjski bogacz oniemiał Jego Ekscelencja Turki Alalshikh już zapowiedział, że projekt jest długofalowy i w najbliższym czasie żadna siła nie zatrzyma konfrontowania mistrzów z mistrzami we wszystkich kategoriach wagowych. Ale w gruncie rzeczy może okazać się, że to był dopiero wstęp. Teraz nadciąga jeszcze bardziej spektakularny wstrząs. Do tej pory Arabowie musieli się "układać" z szefami największych grup zawodowych, którzy mają kontrakty z poszczególnymi pięściarzami, co zawsze - mimo że pieniądz rozwiązywał wszelkie trudności - nastręczało więcej kłopotów. Saudowie chcą jednak totalnie przejąć ten biznes, o czym informuje jedna z najbardziej wiarygodnych agencji informacyjnych świata - Reuters. Wszystkie tropy prowadzą do Arabii Saudyjskiej. Doradca księcia w akcji Według osób, które zastrzegają sobie anonimowość, Publiczny Fundusz Inwestycyjny Arabii Saudyjskiej (PIF) prowadzi rozmowy w sprawie utworzenia ligi bokserskiej, która przypominałaby sytuację w UFC, czyli najbardziej prestiżowej organizacji MMA na świecie. - PIF chce stworzyć przedsięwzięcie, które zjednoczy głównych organizatorów tego sportu, a fundusz przejmie mniejszościowy udział - przekazała Reutersowi znająca sprawę osoba, a wszystkie strony nabrały wody w usta i żadna nie odniosła się do tych przecieków. I to właśnie nie kto inny, jak Turki Alalshikh, czyli bliski doradca księcia koronnego, już miesiąc temu miał nadzorować końcowe rozmowy zmierzające do opracowania umowy. Obecnie zawodowym boksem trzęsą cztery wiodące organizacje: WBC, IBF, WBA i WBO. Każda z nich ma własne regulacje dotyczące swoich pasów mistrzowskich. Czy następnym krokiem może być także ich przejęcie, dzięki czemu kibic będzie miał jednego mistrza świata w danej kategorii wagowej, a nie kilku?