Nie ma chyba sportowców, którzy w trakcie ostatnich igrzysk w Paryżu wywołali większe kontrowersje, aniżeli Imane Khelif i Lin Yu-ting. Sięgnęły one po złote medale kolejno w kategoriach do 66 i 57 kilogramów. Reprezentantka Tajwanu w finałowej walce pokonała Julię Szeremetę. Więcej, aniżeli o ich postawie w ringu mówiło się o "męskiej aparycji" i niespotykanej wręcz sile i dominacji nad rywalkami. Błyskawicznie zaczęły pojawiać się plotki, jakoby obie zawodniczki posiadały męskie hormony. Podniesiono larum, iż nie powinny one być dopuszczone do rywalizacji z innymi pięściarkami. Chociaż od igrzysk upłynął już niemal rok, temat mocno odżył po ostatnich decyzjach federacji World Boxing, które mogą dotknąć obie zawodniczki. Ukraińcy powiedzieli "basta", nie jadą na mistrzostwa świata. Są oburzeni World Boxing wprowadza obowiązkowe testy płci. Imane Khelif wspomniana w komunikacie - W World Boxing wprowadzamy właśnie politykę, która jasno określi kryteria dopuszczania do udziału w naszych imprezach, by były one sprawiedliwe i bezpieczne. [...]. Dziś mogę powiedzieć, że trzeba będzie przejść określone testy - przekazał w ubiegłym tygodniu prezydent federacji, Boris van der Vorst. Postanowiono oficjalnie, że World Boxing wprowadzi obowiązkowe testy płci, aby określić kwalifikowalność sportowców płci męskiej i żeńskiej, którzy chcą wziąć udział w zawodach. Uwaga błyskawicznie w tej sytuacji została skierowana na Imane Khelif i finałową rywalkę Julii Szeremety - Lin Yu-ting. Zwłaszcza że reprezentantka Algierii została poniekąd wywołana do tablicy. Prezydent World Boxing się zreflektował. Wystosował przeprosiny do Imane Khelif Jak można było się spodziewać, doprowadziło to do wysypu wielu negatywnych komentarzy pod adresem złotej medalistki igrzysk olimpijskich w Paryżu. Od czasu imprezy jest ona obiektem nieustannych ataków, a polemika, dotycząca jej płci wciąż jest żywa. Prawdopodobnie z tego względu Boris van der Vorst po kilku dniach postanowił się zreflektować i zwrócił się do Imane Khelif... z przeprosinami. W rozmowie z "BBC" jeden z działaczy, zdradził, że Boris van der Vorst zdecydował się na wysłanie do Algierskiej Federacji Bokserskiej pisma z przeprosinami. "Prywatność zawodniczek powinna być chroniona" - brzmiał jego fragment. Nowa polityka nie przesądza oczywiście o natychmiastowej dyskwalifikacji Imane Khelif oraz Lin Yu-ting, jednak z pewnością sprawi, że będą one musiały udowodnić słuszność swoich przyszłych startów w kobiecej rywalizacji. A względem tych jest wiele wątpliwości. Od czasu wydarzeń na igrzyskach olimpijskich grono przeciwników dopuszczenia Imane Khelif i Lin Yu-ting w rywalizacji z kobietami jeszcze się powiększyło.