"W poszczególnych erach zawsze było trzech czy czterech zawodników na szczycie, skłonnych ze sobą walczyć. To czyniło te ery złotymi. Ostatnia miała miejsce w latach 90., kiedy byli Mike Tyson, Lennox Lewis, Riddick Bowe i Evander Holyfield. To była grupa interesujących rywali, nie było tylko jednej gwiazdy" - mówi."Teraz wyłania się kolejna grupa. Są Deontay Wilder, Anthony Joshua, Joseph Parker i potencjalnie Tyson Fury, jeśli zdoła wrócić. W ciągu 18 miesięcy waga ciężka stała się dużo bardziej interesująca. Nagle zrobił się chaos na szczycie, wszyscy chcą zdobyć tytuł, a to czyni sprawy ciekawymi" - dodaje.Espinoza podkreślił również, że pięściarze królewskiej dywizji zawsze byli postaciami, które otaczała niemal mityczna aura."Są wielcy i silni, tacy bokserscy odpowiednicy bohaterów komiksów. Konfrontacja kogoś tak charyzmatycznego jak Wilder z inną bardzo utalentowaną i charyzmatyczną osobowością, jak Joshua, to coś, czego chcą kibice boksu, zarówno ci zagorzali, jak i niedzielni. Ślinka im cieknie na samą myśl, jak wielka byłaby to walka" - stwierdził.