Polski boks w 2024 wrócił na salony. Ogromna w tym zasługa Julii Szeremety, która jako pierwsza przedstawicielka naszego kraju w XXI wieku wróciła do ojczyzny z medalem olimpijskim na szyi. Chełmianka długo szła niczym burza, aż dopiero w finale trafiła na nieco lepszą Lin Yu-ting. Po przegranej walce pojawiły się łzy, lecz 21-latka z drugiej strony zaczęła snuć kolejne plany. Na kolejnej najważniejszej sportowej imprezie czterolecia chce już być najlepsza. Niestety nie wszystko zależy od niej. Obecnie boks nie widnieje nawet w programie amerykańskich igrzysk. Powód? Konflikt między MKOl a IBA, czyli największym funkcjonującym stowarzyszeniem. Na czele drugiej organizacji stoi Umar Kremlow. Rosjanin w świecie sportu nie ma najlepszej prasy. Do tego doszło zamieszenia związane z Imane Khelif oraz Lin Yu-ting podczas zeszłorocznych mistrzostw świata. Zawodniczki nie mogły walczyć o tytuły ze względu na rzekomy zbyt wysoki poziom testosteronu. Bezczynnie zamieszaniu nie zamierzał przeglądać się Thomas Bach i jego lodzie. Międzynarodowy Komitet Olimpijski sam więc zorganizował zmagania bokserskie nad Sekwaną. Powtórki nie będzie jednak w Los Angeles. Przewodniczący już wczesnej jasno określił się na temat przyszłości boksu. Albo inna organizacja przejmie schedę po IBA, albo dyscyplina zniknie z programu. Jak na razie bliżej jest do tego drugiego, bardziej pesymistycznego scenariusza. Świadczą też o tym niedawne słowa Niemca. Działacza zacytowała Polska Agencja Prasowa. "To leży w ich rękach (krajowych federacji - dop.red.). Muszą zdecydować, czy chcą, aby ich sportowcy mieli szansę na zdobycie medali olimpijskich, czy nie" - rozpoczął swoją wypowiedź na konferencji prasowej w Lozannie. Na razie bez boksu na igrzyskach w Los Angeles. Thomas Bach nie ma dobrych wieści "To bardzo proste i widzimy, że wiele krajów podejmuje pewne kroki. Przyglądamy się temu, a kiedy nadejdzie czas, będziemy musieli podjąć decyzję, czy uznać nową międzynarodową federację. W tej chwili wygląda na to, że może to być World Boxing. Ale to na pewno nie może być IBA. Ta historia jest skończona z kilku powodów, m.in zarządzania i etyki" - dodał w dalszej części przemówienia. Czasu na działanie nie ma wcale sporo. Rewolucja musi rozpocząć się czym prędzej. Na razie niestety nie widać wielkich perspektyw na poprawę stanu rzeczy.