Brytyjczycy już dawno nie byli świadkami takiego święta boksu. W sobotni wieczór całym krajem zawładnęła konfrontacja pomiędzy Danielem Dubois a Anthonym Joshuą. Obaj mieli o co walczyć, ponieważ na szali postawiono tytuł mistrza świata IBF. Jeszcze niedawno należał on do Ołeksandra Usyka. Ukrainiec wybrał jednak grudniowy rewanż z Tysonem Furym i zwakował pas. "Anthony, Daniel, wiem jak istotny jest dla was ten pas IBF. To jest mój prezent dla was" - napisał po podjęciu trudnej dla każdego sportowca decyzji. Jeżeli już mowa o Tysonie Furym, to jego także nie mogło zabraknąć na trybunach. "Król Cyganów" na kilka godzin przed walką wieczoru wywołał zresztą niemałe zamieszanie i wrócił do swojej niedawnej konfrontacji z przedstawicielem naszych wschodnich sąsiadów. Przy okazji zdyskredytował nieco głównych bohaterów sobotniego wydarzenia na Wembley. "Obaj biją mocno i mogą się nawzajem znokautować, ale tak naprawdę mam w d**ie to, który z nich dziś wygra. Mam do załatwienia sprawy z Usykiem i mało mnie interesuje, czy dziś wygra Dubois, czy Joshua" - odpowiedział na jedno z pytań dziennikarza przeprowadzającego z nim wywiad. Daniel Dubois mistrzem świata IBF. Anthony Joshua był bez szans Początkowo prognozowano, że Daniel Dubois oraz Anthony Joshua pojawią się w ringu nawet około północy polskiego czasu. Obaj panowie pojedynek rozpoczęli jednak prawie godzinę wcześniej. Atmosfera była wyjątkowa. Hymn Wielkiej Brytanii odśpiewało ponad 90 tysięcy gardeł. Następnie zrobiło się gorąco tylko za sprawą emocji czysto sportowych. Od pierwszego gongu walka mogła podobać się nawet największym malkontentom. Już "na dzień dobry" w niemałych tarapatach znalazł się posłany na deski Anthony Joshua. Starszego z Anglików uratował tylko koniec rundy. Daniel Dubois wyraźnie poczuł krew i napierał na wciąż oszołomionego 34-latka. W trzeciej odsłonie powtórzyła się historia z pierwszej i znów Anthony Joshua znalazł się o krok od porażki przed czasem. Co się odwlecze, to nie uciecze. Młodszy zawodnik wreszcie dopiął swego w piątej odsłonie i sprawił niemałą niespodziankę. Być może w nagrodę czeka go niebawem kolejny wielki pojedynek, na przykład z Tysonem Furym czy Ołeksandrem Usykiem. Z Ukraińcem 27-latek wymieniał ciosy całkiem niedawno, bo nieco ponad rok temu we Wrocławiu. Wówczas nie dotrwał do ostatniej rundy. Teraz bogatszy o cenne doświadczenie pewnie tak tanio skóry nie sprzeda.