"Lubię się bić, lubię wchodzić do ringu. Musisz przyjąć, musisz oddać" - podkreśla Sulęcki.Ostatnią walkę 27-letni pięściarz Sferis KnockOut Promotions stoczył w czerwcu ubiegłego roku w Chicago. Przez techniczny nokaut w dziesiątej rundzie pokonał wtedy Amerykanina Hugo Centeno juniora (24-1, 12 KO). "Tak długiej przerwy jeszcze nie miałem, więc jest niesamowity głód walki, jest adrenalina i chęć sprawdzenia się w nowej wadze. Nie mogę się już doczekać" - powiedział Sulęcki. Na gali w hotelu "Nosalowy Dwór" w Zakopanem pięściarz zadebiutuje w wadze super półśredniej i to - jak powiedział - z dość trudnym przeciwnikiem. "Łatwo nie będzie, ale w tym pojedynku interesuje mnie tylko zwycięstwo. Jeżeli chce się wygrywać, trzeba nauczyć się walczyć z najlepszymi na świecie bez względu na to jaki mają styl czy wzrost. Spodziewałem się, że Munoz jest postawniejszy. Nigdy nie miałem problemów z zawodnikami wyższymi, z długimi rękoma, z tymi jak Meksykanin, dużo niższymi jakiś tam problem się pojawiał, ale traktuję to jako wyzwanie, z którym muszę sobie poradzić" - zapewnił. "W ciągu tych blisko 17 lat na ringu walczyłem i sparowałem z tyloma doskonałymi zawodnikami o tak różnych gabarytach, że taki Munoz nie powinien mi sprawić żadnego problemu" - dodał. Zapytany o przygotowania powiedział, że jego treningi miały głównie na celu doskonaleniu każdego elementu sztuki bokserskiej. "Jestem sportowcem na pełny etat, więc przez cały rok muszę być w formie i gotowy do walki, ale i też wszystko co robię, opiera się na analizie trenerskiej i jest ustawiane właśnie pod rywala" - podkreślił. Pięściarz zdaje sobie sprawę, że przeciwnik może przygotować "coś specjalnego": "To jest jak dobra przyprawa, która zaostrza smak - stoisz przy ważeniu, patrzysz głęboko w oczy i jesteś pewien, że wzajemnie się rozpracowaliśmy. Stąd więc i ja zawsze przygotowuję coś, czego do tej pory nie było, taki mały, ale skuteczny element zaskoczenia". Aby móc walczyć w wadze super półśredniej Sulęcki musiał zachować reżim żywieniowy. "Dietetyk Jacek Feldman zbilansował mi wszystko idealnie i dzięki temu udało się osiągnąć cel, ale łatwo nie było. Jestem strasznym łakomczuchem i niestety do dzisiaj coś zakazanego lubię skubnąć. Moja dziewczyna Magda wspaniale gotuje, np. jej placki po węgiersku są po prostu fantastyczne! Teraz mam na nie +szlaban+, ale po walce to sobie odbiję. Parę kilo przybędzie, ale co tam" - przyznał. Sulęcki do tej pory nie przegrał żadnej walki, jednak wie, że dążąc do konfrontacji z najlepszymi musi być na taką lekcję przygotowany. "Porażki są po prostu wpisane w sport, więc i mnie nie ominą. Aby było ich jak najmniej, trzeba szanować przeciwnika, nie lekceważyć go. Pewność siebie i arogancję dzieli cieniutka linia, którą łatwo przekroczyć. Bardzo się pilnuję, żeby tego błędu nie popełniać" - zapewnił. Zdaniem pięściarza jednym z elementów dobrego przygotowania do walki jest oczyszczenie umysłu ze złych emocji. "Bardzo ważne jest jakimi ludźmi się otaczamy. Mam przyjaciół, jestem ze wspaniałą kobietą, a to wręcz nieocenione wsparcie. Poza tym trzeba umieć się w odpowiednim momencie odciąć od świata zewnętrznego, a wtedy wchodzi się na ring z tzw. czystą głową" - stwierdził. Co pomaga mu w koncentracji tuż przed walką? "Ten dzień nie różni się specjalnie od innych. Może słucham trochę więcej muzyki, odbywam godzinny spacer, żeby się dotlenić i rozruszać kości, no i nie analizuję już żadnej strategii. Rozluźnienie, a potem absolutne skupienie" - wyliczył. Jego zdaniem sobotnia walka może być ważnym krokiem w karierze. "W narożniku Munoza będzie czynny nadal pięściarz, były mistrz świata wagi super półśredniej Carlos Molina, więc kto wie - może po tej wygranej - innego wyniku oczywiście nie widzę - uda się właśnie z nim powalczyć. To na pewno odbiłoby się szerokim echem w bokserskim świecie" - ocenił. W 2015 roku pięściarz podpisał kontrakt z amerykańskim promotorem Alem Haymonem. "W USA jestem jeszcze mało popularny, więc te wielkie nazwiska się do mnie nie garną. Poza tym np. mistrzowi świata po prostu nie opłaca się ze mną przegrać walki transmitowanej przez telewizję. Muszę więc wpierw wyrobić sobie nazwisko walcząc z kimś mniej utytułowanym, ale na tyle znanym, żeby pojawiła się TV. To już jest jednak rola promotorów" - zauważył. Ocenił, że wyjazd do USA był bardzo dobrą decyzją: "To był rewelacyjny krok, chociażby ze względu na sparingpartnerów. Wchodze na salę i mam z dziesięciu w mojej kategorii wagowej, a każdy walczy w innym stylu. Taka nauka jest bezcenna. Druga sprawa to fakt, że w kolebce boksu zawodowego łatwiej zostać zauważonym i docenionym". Sulęcki jest jednym z kandydatów na piątego polskiego mistrza świata w boksie zawodowym. "Potem chciałbym przeskakiwać kolejne szczebelki, bo nie było jeszcze mistrza Polaka w trzech kategoriach wagowych - junior średniej, średniej i super średniej. To daleka droga, ale jestem na jej pokonanie gotowy. Lubię wyzwania - im coś jest trudniejsze do zrealizowania, tym dla mnie większa motywacja do działania" - zapewnił. Marzenia w życiu prywatnym? "Mam wspaniałą kobietę, która w maju urodzi mi córeczkę, Melanię. Marzę o tym, aby być wtedy w Polsce przy swojej ukochanej, wspierać ją w tym trudnym, ale i pięknym momencie. I wreszcie wziąć małą na ręce" - wyznał Sulęcki. Walkę wieczoru w Zakopanem poprzedzi pięć pojedynków, m.in. Przemysław Zyśk (3-0) zmierzy się z Białorusinem Aliaksandrem Dzemką (4-0), Marek Matyja (12-1) walczyć będzie z reprezentującym Hiszpanię Emmanuelem Fuezue (8-4-2), Przemysław Runowski (13-0) z Chorwatem Ivanem Njegacem (8-2), a Krzysztof Kopytek (12-1) z Robertem Świerzbińskim (18-6-1). Gośćmi specjalnymi gali "Nosalowy Dwór Boxing Night" będą Krzysztof Włodarczyk, Krzysztof Głowacki, Ewa Piątkowska i Mariusz Wach.