Pomimo reputacji Takama od pierwszej minuty Powietkin wchodził z nim w wymiany w półdystansie. W drugiej rundzie nieoczekiwanie Kameruńczyk wydłużył dystans, dobrze operował lewym prostym, a w pewnym momencie zaskoczył faworyta kombinacją lewy sierp - prawy krzyżowy. Podrażniony Powietkin, gwiazda ringów olimpijskich oraz były czempion federacji WBA, ruszył do odrabiania strat, lecz miał kłopoty z dystansowaniem swoich uderzeń. Kiedy tylko jeden bokser trafił, zaraz drugi szybko odpowiadał i żaden z nich nie był w stanie osiągnąć wyraźniejszej przewagi. W czwartym starciu "Sasza" trochę zmienił taktykę i gdy udało mu się podejść trochę bliżej, pojedyncze uderzenia zamienił w kombinację 2-3 ciosów. Był nieznacznie szybszy, dzięki czemu unikał bomb Takama. Na tym etapie dwóch sędziów typowało przewagę Takama - 39:37 i 39:38, zaś trzeci widział lepszy boks w wykonaniu Powietkina. Na początku piątej rundy Kameruńczyk wszedł dobrze w tempo akcji rywala, trafił prawym sierpowym i pod Aleksandrem aż ugięły się nogi. Oczywiście o odwrocie nie mogło być mowy i Rosjanin za moment sam przeszedł do ofensywy. I gdy dochodził powoli do głosu, ostudził go mocno prawy podbródkowy Carlosa. Znów przeżywał krótki kryzys. Niewzruszony jednak takim obrotem spraw, po minutowej przerwie, ruszył znów do ataku, idąc na otwartą wojnę i licząc wyraźnie na przełamanie oponenta. Nie kalkulował, znów przyjął parę mocnych bomb, lecz nie dawał chwili wytchnienia Carlosowi, licząc pewnie na swoje większe doświadczenie w późniejszych rundach. Na początku siódmego starcia nacierający Aleksandr nadział się na krótki prawy sierp i po raz kolejny zachwiał się na nogach. Końcówka rundy należała już jednak do niego. W ósmej rundzie Takam ruszył ostro do przodu, podkręcił jeszcze bardziej tempo i często szukał lewego haka w okolice wątroby. Powietkin nie oddawał pola i na środku ringu rozgorzała prawdziwa wojna na wyniszczenie. Sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie. Na początku dziewiątej odsłony Powietkin kombinacją lewy podbródkowy - prawy sierp wstrząsnął przeciwnikiem, zaś w ostatnich sekundach najpierw huknął lewym sierpowym, potem poprawił soczystym prawym na szczękę i Takam był liczony. To był przełom. W dziesiątej odsłonie Powietkin wyszedł jak lew ścigający zranioną zwierzynę. W pewnym momencie trafił akcją lewy-prawy. Carlos chciał odpowiedzieć, ale "Sasza" po rotacji tułowia zszedł w lewo i wystrzelił straszliwym lewym sierpowym. Takam padł niczym kłoda i sędzia bez zbędnego liczenia zastopował dalszą potyczkę, ogłaszając wygraną Powietkina przez nokaut Rosjanin po jednej z najlepszych walk wagi ciężkiej ostatnich lat pokonał Kameruńczyka i odebrał mu pas WBC Silver. Można się teraz spodziewać próby podejścia jego obozu do rewanżu z Kliczką.