Połowa października 1910 roku. Sobotni poranek, ranczo nieopodal niewielkiej miejscowości Conway w stanie Missouri USA) budzi się do życia. Kolejny spokojny dzień rozpoczyna przy stole w jadalni Ketchel, który chcąc uciec od zgiełku Nowego Jorku trafił na farmę przyjaciela, by odpocząć w przerwie między kolejnymi sportowymi wyzwaniami. Pada strzał... Jedna z wersji wydarzeń mówi, że Ketchel dostał w plecy i kula przeszyła lewe płuco czempiona. Zmarł w drodze do oddalonego o 40 mil szpitala w Springfield. Według innej relacji, napastnik najpierw postrzelił pięściarza, a następnie pobił go kolbą pistoletu, okradł i zostawił konającego. Umierając Ketchel miał zaledwie 24 lata. Amerykański sen rodziny z Sulmierzyc Chęć opowiedzenia historii człowieka odnoszącego sukcesy na początku dwudziestego stulecia niesie ze sobą pewien problem: trudno o wiarygodne źródła. Dlatego w dostępnym współcześnie życiorysie Ketchela fakty przeplatają się z mitami. Jego dziadek był powstańcem styczniowym. Rodzice przyszłego mistrza - Jan i Julia Kiecalowie (Amerykanie przyjęli pisownię Ketchel) - wyruszyli za Ocean z nadzieją na lepsze życie. Podobnie jak miliony rodaków wierzyli w amerykański sen i nowe życie na drugim krańcu świata. Ze wsi Sulmierzyce (gubernia piotrkowska) zawędrowali aż do Grand Rapids w stanie Michigan. We wtorek, 14 września 1886 roku, urodził się Stanley. Chłopaka ciągnęło w świat. Zaczytany w powieściach przygodowych dzieciak długo nie zagrzał miejsca w rodzinnym domu. W wieku 12 lat, z przyjacielem u boku i garścią drobnych w kieszeni, ruszył na zachód. Pięściarz włóczęga wkracza na ring Podróż do Butte w Montanie trwała trzy lata i wiodła przez...Kanadę, gdzie w obawie o swoje życie Stanley ukradł pistolet. Sprzedał go za kilka dolarów, kiedy zaczął doskwierać mu głód. W czasie tułaczki wciąż młodziutki Ketchel przeszedł przedwczesny kurs dojrzewania i samodzielności. Imał się różnych prac, trafił też do aresztu za włóczęgostwo. Jego pierwszy przydomek ringowy to "Hobofighter", czyli pięściarz... włóczęga. Butte do dziś jest miastem górniczym. Stanley liczył na to, że znajdzie pracę przy wydobyciu miedzi, srebra lub złota, ale ostatecznie znalazł zatrudnienie w hotelu. Droga z Grand Rapids do Butte nie była sielankowa. Ketchel często cierpiał głód, a chcąc przetrwać wielokrotnie wdawał się w bójki. Jedna z nich przyniosła mu rozgłos i zapoczątkowała bokserską karierę nastolatka. W maju 1903 roku Stanley znokautował w 1. rundzie lokalnego osiłka Kida Tracy’ego. Legenda głosi, że rywal padł po pierwszym ciosie chłopaka z Grand Rapids. Później Ketchel nokautował kolejnych przeciwników, aż w Montanie zabrakło dla niego wyzwań. W 3,5 roku posłał na deski 35 rywali, trzy razy zremisował i dwukrotnie przegrał (ze swoim instruktorem Mauricem Thompsonem). Następnie, marząc o tytule mistrza świata, ruszył do Kalifornii. Narodziny "Zabójcy z Michigan" Zyskał rozgłos trzema ringowymi wojnami z Joe Thomasem. Szczególnych emocji dostarczył zwłaszcza drugi pojedynek, zakontraktowany na... 45 rund! W 29. odsłonie, ku uciesze miejscowych kibiców, Ketchel padł na plecy, ścięty z nóg potężnym prawym Thomasa. Pięściarz polskiego pochodzenia jakimś cudem doszedł do siebie, a trzy rundy później kombinacją lewy na dół, prawy na górę rzucił rywala na liny. Thomas nie był w stanie kontynuować walki, a dziennikarze zaczęli nazywać jego pogromcę "Zabójcą z Michigan". Organizatorzy walki głosili, że stawką pojedynku będzie pas mistrza świata wagi średniej, ale nie brakło głosów sprzeciwu i domagano się skonfrontowania Ketchela z innymi pretendentami. Stanley nie kręcił nosem, tylko zabrał się za eliminowanie kolejnych konkurentów. W rewanżu wypunktował Thomasa, a następnie znokautował braci bliźniaków Mike’a i Jacka Sullivanów. Cztery bitwy Papke vs. Ketchel Wszelkie wątpliwości dotyczącego tego, komu należy się korona króla wagi średniej, Ketchel rozwiał w czerwcu 1908 roku, pokonując na punkty wschodzącą gwiazdę, Billy’ego Papke. Stanley znokautował później dwóch kolejnych rywali i znów stanął w ringu z synem niemieckich emigrantów. Papke sensacyjnie wygrał, ale jego postawa daleka była od fair play. Tuż po rozpoczęciu pojedynku, kiedy Ketchel zamierzał zwyczajowo stuknąć się rękawicami z rywalem, Papke dwa raz mocno huknął zdezorientowanego mistrza. Zamroczony Stanley parokrotnie padał jeszcze na deski, a w 12. rundzie sędzia Jim Jeffries przerwał walkę. Papke wygrał podstępem, ale w zgodzie z przepisami (nie zabraniały takiego zachowania). Ketchel nie miał do niego pretensji. Jedyne, czego chciał, to błyskawicznej okazji do rewanżu. Dwie ówczesne gwiazdy wagi średniej mierzyły się ze sobą jeszcze dwukrotnie. Za każdym razem wygrywał Stanley. Najpierw znokautował rywala w 11. rundzie, a następnie pewnie zwyciężył na punkty. "Myślałem, że go zabiłem" Ketchel rządził w wadze średniej, ale chciał zostać najlepszym pięściarzem świata i podbić królewską kategorię wagową. To oznaczało walkę z Jackiem Johnsonem - mistrzem wagi ciężkiej, okrzykniętym po latach przez "Sports Illustrated" piątym najlepszym "ciężkim" w historii boksu. Promotorzy zacierali ręce. Czarnoskóry mistrz przeszkadzał "białej" Ameryce. Poszukiwano śmiałka, który zrzuci Murzyna z tronu. Kolejne "nadzieje białych" przegrywały jednak z kretesem, kiedy na horyzoncie pojawił się Ketchel i możliwe wysokie wpływy z walki dwóch mistrzów świata. Do pojedynku doszło 16 października 1909 roku. Stanley, niższy od rywala o 11 cm i lżejszy o 16 kg, wprowadził dziesięciotysięczny tłum zgromadzony na Mission Street Arena w kalifornijskiej miejscowości Colma w ekstazę, kiedy posłał Johnsona na deski, ale ten szybko się pozbierał i odpowiedział nokautującym uderzeniem, po którym sekundanci długo cucili Ketchela, a z rękawicy zwycięzcy wydłubywano zęby mistrza wagi średniej. "Myślałem, że go zabiłem" - przyznał tuż po walce Johnson, a Ketchel w swoim stylu zapowiedział kolejne zwycięstwa i kontynuowanie kariery w wadze ciężkiej. Sędzia nie uwierzył w historyjkę o gwałcie Ostatnią walkę wartą wzmianki Ketchel stoczył w kwietniu 1910 roku. Po sześciu rundach, w kontrowersyjnych okolicznościach, zremisował z Samem Langfordem (sporo ekspertów typowało wygraną jego rywala). W ciągu następnych kilku tygodni Stanley znokautował jeszcze trzech słabszych rywali i wyjechał odpocząć od boksu na farmę zaprzyjaźnionego milionera, Pete’a Dickersona. W planach miał walkę z Samem McVey’em. Oferta była z tych nie do odrzucenia. Ketchel miał dostać 30 tysięcy dolarów. Dalsze losy Stanleya już poznaliśmy. Jego zabójca, Walter Dipley, został pojmany 16 października i oddany w ręce szeryfa. Skazano go na dożywocie, ale wyrok skrócono i wyszedł na wolność po 23 latach. Podobno powodem zabójstwa była zazdrość. Partnerka Waltera, Goldie Smith, naopowiadała mu, że Ketchel próbował ją zgwałcić. Podobnie zeznała w sądzie. Dipley uwierzył jej słowom, sędzia - ze względu na brak dowodów i wątpliwą reputację Goldie - już nie. Tyson chciał być jak Ketchel W ciągu trwającej siedem lat kariery Stanley został mistrzem świata wagi średniej, rywalizował ze ścisłą światową czołówką i na dobre wyrobił sobie szacunek ekspertów i kibiców boksu. Dziennikarze stacji ESPN, niemal sto lat po jego śmierci, umieścili Ketchela na 19. miejscu wśród najlepszych pięściarzy w historii, przed takimi tuzami, jak Joe Frazier, Jake LaMotta, Oscar De La Hoya, Evander Holyfield, Marvin Hagler, Mike Tyson czy Roy Jones Junior. Siłę jego ciosu docenili też fachowcy z branżowego magazynu "The Ring", klasyfikując syna polskich emigrantów na szóstym miejscu na liście największych puncherów wszech czasów. Ketchel nie kalkulował. Chciał być najlepszy i walczyć w ringu z najlepszymi. Jakże różni go to od wielu obecnych mistrzów, nastawionych głównie na łatwy zarobek i kurczowe trzymanie się tronu, bez konieczności ponoszenia większego ryzyka. Stanley walczył ofensywnie, efektownie i zawsze zostawiał w ringu serce, co doceniali kibice, a także inni bokserzy. "Kiedy dorastałem miałem swoich sportowych idoli. Wśród nich byli Stanley Ketchel i Jack Johnson. Każdy z nich wiódł niesamowite, chociaż burzliwe życie i miał wspaniałą karierę. Chciałem być tacy, jak oni" - mówił przed paroma laty Mike Tyson. Świat filmu lubi biografie pięściarzy. Ekranizacji doczekały się m.in. historie Muhammada Alego, Jake’a LaMotty, Micky’ego Warda czy Jamesa Braddocka. Scenariusz napisany przez zaledwie 24-letni żywot Stanleya Ketchela niczym im nie ustępuje... Autor: Dariusz Jaroń