Artur Gac, Interia: Przepraszam za późną porę (rozmowa odbyła się w środę późnym wieczorem - przyp.), ale domyślam się, że w takich momentach, gdy informacja tego kalibru ukazuje się oficjalnie, tak szybko nie idzie się spać? Michał Cieślak (27-2, 21 KO), pięściarz kategorii junior ciężkiej: - Właśnie złapałeś mnie w Hiszpanii, dopiero niedawno wylądowaliśmy i rozpoczynam obóz do tego pojedynku. Do wykonania jest wielka robota, ale nikt mnie nie musi motywować do ciężkiej pracy. Kilka tygodni temu, z prośbą o dyskrecję, zasłyszałem, że toczą się rozmowy w sprawie walki właśnie z Jeanem Pascalem (37-7-1, 21 KO). - To prawda, ja oczywiście też o tym wiedziałem od jakiegoś czasu. Przez jakiś okres nie było oczywiście wiadomo, czy walka w pełni zostanie "klepnięta", aż w końcu krótko przed świętami Wielkanocnymi dowiedziałem się, że na sto procent dojdzie do skutku. Natomiast, pewnie z różnych powodów, dopiero teraz można było to oficjalnie ogłosić. Był okres niecierpliwości, rozjeżdżała się perspektywa walki z Yamilem Peraltą, a ty jako świeżo upieczony 36-latek tym bardziej toczysz wyścig z czasem. Zapewne była frustracja, a finalnie napisała się spektakularna historia, twoim rywalem będzie wielka gwiazda tego sportu. - Zdecydowanie. Dlatego ten rozwój wypadków tak bardzo mnie buduje i zagrzewa do walki. Jak tylko dostałem tą wiadomość, że wszystko zostało formalnie potwierdzone i przekaz poszedł przez media w świat, to od czwartku będzie mi się nawet inaczej trenowało. To niesamowicie buduje i dodaje skrzydeł. Co szalenie ważne, mimo że jedziesz na teren rywala, wszak Pascal jest Kanadyjczykiem, to dziś jest to już wiekowy, blisko 43-letni pięściarz. I tak jak poprzednio dwa razy jechałeś do faworytów, kolejno Ilungi Makabu w Kongo i Lawrence'a Okoliego w Wielkiej Brytanii, tak przed walką z Pascalem można powiedzieć, że dziś najbardziej przemawia za nim kawał nazwiska. A nie sposób stwierdzić, że ty jesteś tzw. stroną B. - Bardzo się cieszę, że to jest właśnie ten zawodnik. Jeszcze nie tak dawno sam oglądałem jego walki. Jak dla mnie, takim pojedynkiem pisze się historia i wierzę w siebie, że w pełni ją dopiszę. Będę przygotowany na to wyzwanie w stu procentach. Zresztą już teraz zacząłem budować wokół siebie aurę delikatnej wojny, bo już powiedziałem, że nie chcę, by ktokolwiek z moich najbliższych doleciał na tę walkę. Chcę po prostu pojechać tam centralnie na robotę i ringową wojnę. Wiadomo, że koledzy i znajomi przylecą, ale nie będzie nikogo z rodziny, czyli mojej kobiety, mamy i siostry. Dlatego, aby nie wkradło się trochę innych emocji? - Otóż to, chcę wyjść do ringu w stu procentach w bojowym nastroju. A jeśli szykujesz się jak na wojnę, to musi być odpowiednia atmosfera. Bezczelnie ograbili Polaka ze złotego medalu z Amerykaninem. Finał sprawy przeszedł do historii Pascal to weteran, ostatnimi czasy jest mało aktywny, a do tego sukcesy odnosił w niższej dywizji wagowej (były mistrz świata WBC w latach 2009-2011 oraz IBO i The Ring w latach 2010-2011 w kategorii półciężkiej). To wszystko pokazuje, że Michał Cieślak poleci do Kanady po zwycięstwo, a nawet nie można wykluczyć efektownej wiktorii. - Polecę po zwycięstwo i po pas. Nie skupiam się na Pascalu, choć jak już powiedziałem, bardzo fajnie się stało, że naprzeciwko mnie stanie rywal o takim nazwisku i dorobku. Zrobię, co w mojej mocy, by optymalnie przygotować się do walki i wyłącznie na tym się koncentruję. Z Patrycją bierzemy ślub 5 lipca, tak że wyobrażam sobie, iż do ołtarza pójdę dodatkowo już ze swoim pasem. To dla mnie niesamowite i w sumie wielka niespodzianka, że krótko przed takim wydarzeniem stoczę walkę o pas mistrza świata. A to jeszcze tylko dodatkowo mnie nakręca, by dać z siebie wszystko. Pojadę tam, jak po swoje. Piękna koincydencja czasowa. - Prawda? Lepiej być nie mogło. Można powiedzieć, że warto było czekać, bo tak chyba musiało być. Na początku kilka razy zakasłałeś. Jesteś lekko podziębiony? - Nie, wszystko ze zdrowiem jest w porządku. Nie ma przeziębienia, ani żadnej kontuzji. Oby tak zostało do końca. W kwestii dokładnej daty pada jeszcze słowo "prawdopodobnie", ale ty szykujesz się pod 28 czerwca? - Zdecydowanie. Z tego, co do mnie dotarło, to ma być właśnie ta data. Bardzo fajnie układa się ten miesiąc, jeśli chodzi o walki Polaków. Kamil Gardzielik będzie walczył 21 czerwca w Newarku, "Striczu" (Maciej Sulęcki - przyp.) walczy w Kanadzie 27 czerwca, a ja dzień później. No pięknie, prawda? "Polski Tyson" gromi w Arabii, życiowy sukces w wadze ciężkiej. Ależ walka Kanada wprawdzie ma we fladze kolory białe i czerwone, ale wy możecie uczynić ją "biało-czerwoną". - Mam nadzieję, że powtórzymy akcję z Londynu i Kanada też zapłonie od polskich emocji. Jaki jest plan pełnych przygotowań? - Czuję, że to będzie dla mnie bardzo intensywny okres. Według planów wracamy do Polski 5 maja, po czym będziemy pewnie chcieli pojechać do Anglii na sparingi. A później chyba polecę z Kamilem Gardzielikiem do Stanów Zjednoczonych, po czym stamtąd ruszę do Kanady. A jak wszystko wyjdzie w praktyce? Na to trzeba poczekać. A gdzie konkretnie zatrzymaliście się w Hiszpanii? - Wylądowaliśmy w Walencji, a pojechaliśmy pod Alicante. Rozmawiał Artur Gac Chcesz porozmawiać z autorem? Napisz: artur.gac@firma.interia.pl