Wygląda na to, że jego ostateczny eliminator z Nikołajem Wałujewem (50-2, 34 KO) się nie odbędzie, więc Solis sam postanowił wyzwać czempiona. - Jestem gotowy. Jak większość ludzi w Stanach, nie śledzę jego kariery, ale słyszałem, że w sobotę znowu nie zachwycił (w walce z Albertem Sosnowskim - przyp. red). Nie rozumiem dlaczego facet, który uważa się za najlepszego pięściarza świata, wybrał jakiegoś Polaka, o którym nikt nie słyszał - prowokacyjnie pyta Solis. - Takie numery muszą się skończyć. Witalij, przestań robić z siebie idiotę i wybierz kogoś, kto ma realne szanse, by ci zagrozić. Daj sobie spokój z Davidem Haye i Wałujewem. Rosjanin przegrał z Anglikiem i Rusłanem Czagajewem, a prawda jest taka, że Evander Holyfield też go pokonał. To nie nasza liga. On jest za mną w rankingu i ma nadzieję, że nie będzie musiał się ze mną bić. Walka z nim nie ma dla ciebie sensu - podkreśla Kubańczyk. Solis przypomniał też, że negocjacje z "Hayemakerem" nie mają większego sensu, bo Anglik już wcześniej mimo szumnych zapowiedzie nie zdecydował się na walkę z jednym z ukraińskich braci. - Haye też miał już swoją szansę, ale uciekł przed tobą i Władymirem. Znokautowałem go w czasach amatorskich. Obiecuję, że po naszej walce będziesz mógł skupić się na karierze politycznej. Zabiorę twój pas, a ciebie odeślę na zasłużoną emeryturę. Jeżeli nie wierzysz, to wyjdź do ringu i udowodnij, że się mylę - prowokuje Solis.