Po zbrojnej napaści na Ukrainę przez Rosję sportowcy z tego kraju zostali wykluczeni z międzynarodowej rywalizacji w większości dyscyplin, a jeśli już gdzieś startują, odbywa się to pod neutralną flagą. Jednym z niechlubnych wyjątków jest boks, gdzie występują ze wszystkimi honorami. Bojkot mistrzostw świata finansowych przez Rosjan Właśnie dlatego mistrzostwa świata kobiet w Delhi zostały zbojkotowane przez czołowe federacje z Europy, które nie zgadzały się z tym, by Rosjanie i Białorusini startowali, na dodatek ze wszystkimi honorami. Jednak bardzo mocno związana z Kremlem IBA kompletnie zignorowała antyrosyjskie protesty. Jej przewodniczącym jest Umar Kremlew, bliski znajomy Władimira Putina. Jednym z głównych sponsorów, zarówno federacji, jak i całych mistrzostw, jest Gazprom. Przez to wszystko mistrzostwa świata straciły status kwalifikacji olimpijskich. MKOl postanowił zawiesić IBA za niejasne operacje finansowe i podejrzenie korupcji m.in. wśród sędziów najważniejszych imprez. Pierwsze bojkot ogłosiły Stany Zjednoczone, a następnie dołączały do nich kolejne reprezentacje, w tym Polska. Jak przekazała Interii Aneta Rygielska próbowano negocjować z IBA nałożenie nakazów na Rosjan, ale były, biorąc pod uwagę władze federacji, zupełnie nieskuteczne działania. Ostatecznie na czempionacie nie pojawiły się zawodniczki z Czech, Holandii, Irlandii, Kanady, Norwegii, Polski, Szwajcarii, Szwecji, Wielkiej Brytanii, Ukrainy i USA. Choć i tutaj pojawił się wyjątek, bowiem Megan de Cler, srebrna medalistka ubiegłorocznych młodzieżowych mistrzostw świata, była jedynym sportowcem z bojkotującego kraju, który zdecydował się na start tych zawodach. Czytaj także: Rosjanie świętują na MŚ. Żadne sankcje ich nie obowiązują Rosjanie zasponsorowali przyjazd zawodniczkom z 23 krajów Sprawa de Cler zbulwersowała bokserskie środowisko w Europie. Chociaż wystartowała pod neutralną flagą, to jednak doprowadziła do furii szefa Holenderskiej Federacji Bokserskiej Borisa van der Vorsta, który oskarżył IBA o "podważanie autorytetu i niezależności" jego organizacji. Jak się okazuje, nie tylko Holenderka skorzystała z finansowego wsparcia. Jak obwieścił Kremlew, cytowany przez portal "Inside the Games", pieniądze na start w Delhi otrzymały zawodniczki z 23 krajów, wśród nich między innymi Afganistan, Gujana, Gwatemala, Mołdawia, Eswatini, Sierra Leone, Dominikana, Jordania, Haiti, Słowacja, Mali, Meksyk czy Kamerun. - Program wsparcia finansowego IBA ma na celu pomóc mniejszym i biedniejszym krajom w konkurowaniu na arenie międzynarodowej i zdobyciu niezbędnego doświadczenia z dużych turniejów - mówił Kremlew. Pieniądze federacji, czyli de facto Gazpromu, posłużyły na ściągnięcie do Indii zawodniczek z większej liczby państw, tak, by mistrzostwa nie miały kadłubowego charakteru. Ostatecznie aż 65 federacji wystartowało na tym czempionacie, na którym zresztą pula nagród, wynosząca 2,4 miliony dolarów, jest kusząca. Złote medalistki dostaną po 100 tysięcy dolarów, srebrne - 50 tysięcy, a brązowe - 25 tysięcy. Jak na boks olimpijski, to naprawdę pokaźne sumy.