Polak w trakcie pojedynku dwukrotnie położył na deski przeciwnika i zdaniem ekspertów i kibiców powinien po dziesięciu rundach zostać bezsprzecznie zwycięzcą tego starcia. Dwóch sędziów wypunktowało jednak wygraną Mullera. Nasz pięściarz dostał wsparcie od wielu podmiotów, teraz również od Krzysztofa Kraśnickiego. Jak informuje na swoim profilu na Facebooku popularny "Master", szef Wydziału Polskiego Boksu Zawodowego skierował pismo do władz bokserskich w RPA oraz organizatora gali o wyjaśnienie sprawy, w tym także o upublicznienie oficjalnych kart punktowych walki. Kraśnicki miał nadzieję, że druga strona zweryfikuje również skandaliczny werdykt. Promotor Johny'ego Mullera zadeklarował, że doprowadzi do jak najszybszego rewanżu pomiędzy oboma pięściarzami. Reakcja Sauerland Event oraz samego Masternaka była szybka i jednoznaczna - obóz Polaka nie chce drugiej walki, tylko weryfikacji werdyktu sobotniej potyczki. Odpowiedź z RPA nadeszła szybko. Południowoafrykańska komisja boksu zawodowego nie wyraziła zgody na zmianę wyniku walki. Oświadczyła, że jeżeli Polak chce mieć w rekordzie zwycięstwo nad zawodnikiem z RPA, musi na nie zapracować w rewanżu. Rodney Berman, promotor Mullera, który sam był oburzony werdyktem, oświadczył, że wyśle swojego rodaka na rewanż do Niemiec. Masternak nie chce jednak o tym słyszeć. Jak twierdzi, rywala pokonał wyraźnie i nie musi nic nikomu udowadniać, a jedynym wyjściem z sytuacji jest zmiana werdyktu. Ta, jak już wiemy, nie nastąpi. Berman znowu zatem nawołuje do rewanżu - tym razem w nieco ostrzejszych słowach. - Jeżeli Masternak się nie zgodzi, to będzie oznaczało, że się boi. Byłem w jego szatni po walce, był mocno poobijany. Nie jestem pewien, czy Masternak ma ochotę walczyć ponownie z kimś takim jak Johhny, kto nigdy się nie poddaje - oznajmił. Dodał, że choć "Master" jest niechętny ponownej konfrontacji, być może nie będzie miał innego wyjścia. Jak powiedział, wynik poszedł w świat i Polak postąpiłby najsensowniej, gdyby znowu podjął rękawicę.