Kanadyjska prowincja Quebec to w tej chwili stolica kategorii półciężkiej w boksie zawodowym. Aż czterech zawodników ze ścisłej światowej czołówki rezyduje właśnie tam. M.in. Adonis Stevenson, Rosjanin Artur Beterbijew, Kolumbijczyk Eleider Alvarez czy Jean Pascal. Właśnie ten ostatni już ponad rok temu dostał wyraźną lekcję przed własną publicznością od niekwestionowanego króla wagi półciężkiej Sergieja Kowaliowa. Siła kanadyjskiego rynku w tej kategorii jest jednak tak duża, że doprowadziła do rewanżu. Oczywiście w tym samym miejscu i z tymi samymi oczekiwaniami - że wreszcie komuś uda się pobić Rosjanina. Kanadyjczykowi w udanym rewanżu miał pomóc cały sztab. Nie tylko hala Bell Centre w Montrealu wypełniona jego kibicami, nie tylko Freddie Roach jako nowy trener, ale również Chris Byrd jako jeden z asystentów oraz Roy Jones Jr, który rapując wyprowadził go z szatni aż między liny. To "Krusher" rozpoczął pojedynek z większą inicjatywą. Wywierał pressing, uderzał na zmianę na dół i górę długim prawym, a pod koniec drugiej minuty rzucił nawet pretendenta na deski... lewym prostym. Sędzia jednak nie liczył, uznając iż było to poślizgnięcie. Pascal czekał na okazję do mocnej kontry jakimś obszernym sierpem i koncentrował się przede wszystkim na tym, by nie zainkasować nic mocnego. Kowaliow przeważał wyraźnie w pierwszej oraz drugiej rundzie. - Nie śpiesz się, pozostań cierpliwy - słyszał w narożniku Rosjanin. Mimo tego tuż po przerwie ruszył do mocniejszego ataku. Trafiał przez gardę, lecz również Pascal skontrował po raz pierwszy czymś mocniejszym - konkretnie bezpośrednim prawym. W końcówce rozgorzała ostra bitka. Cały czas przeważał Kowaliow, ale challenger radził sobie lepiej niż na początku. W czwartym starciu rosyjski niszczyciel znów panował niepodzielnie. Ustawiał sobie przeciwnika jabem i bardzo konsekwentnie obijał jego korpus potężnymi hakami, które robiły wrażenie na dawnym championie. - Nie czekaj, musisz być pierwszy - pouczał swojego podopiecznego trener Roach. Ale zaraz po przerwie to Kowaliow wystrzelił podwójnym prawym i Pascala przed upadkiem uratowały tylko liny. "Krusher" poczuł krew i zaczęło się ostre oblężenie i bombardowanie. Jean walczył już tylko o przetrwanie. - W porządku? Chcesz dalej walczyć? - pytał Roach pomiędzy piątą a szóstą odsłoną. Przez trzy kolejne minuty Siergiej demolował twarz rywala samym lewym prostym. - Dobra, kończymy - powiedział Roach. - Nie, daj mi jeszcze jedną rundę - odparł Pascal. Mistrz był bezwzględny. Demolował twarz tak nielubianego rywala i choć ten jakimś cudem nie padł, to Roach okazał się konsekwentny w tym co zapowiadał i poprosił arbitra Michaela Griffina o zastopowanie potyczki.