Przypomnijmy, że chodziło o sprawę z 2018 roku. Podpity mistrz zalecał się do pewnej damy, mało znanej aktorki i modelki Jamie Frontz. Gdy ta odrzuciła jego zaloty, urażony "Krusher" miał ją poturbować, złamać jej nos i doprowadzić do wstrząsu mózgu. Bokser nie przyznał się do winy. Ofiara domagała się od niego w sądzie odszkodowania w wysokości ośmiu milionów dolarów. Adwokaci Rosjanina zrobili swoje i doprowadzono do ugody. Na jej mocy Kowaliow miał wypłacić pani Frontz 650 tysięcy dolarów w trzech ratach. Pierwszą ratę w wysokości ćwierć miliona wpłacił w październiku, a w zasadzie nie on, tylko promująca go Kathy Duva w ramach pożyczki. I na tym koniec. Druga i trzecia rata nie wpłynęły na konto ofiary, dlatego Kowaliowowi założono nową sprawę. W związku z naruszeniem ugody i umowy Jamie Frontz domagała się podwyższenia przyznanego jej odszkodowania. Aż do teraz...Frontz jednak wycofała swoje roszczenia 24 sierpnia. Ale to nie koniec kłopotów pozaringowych Kowaliowa. W lutym rosyjski niszczyciel został przecież aresztowany za jazdę po pijanemu.Kowaliow miał wrócić na ring pod koniec kwietnia walką z Sullivanem Barrerą (22-3, 14 KO) w umownym limicie 81,6 kilograma. Wszystko odwołano z powodu Covid-19.