W 2016 roku Międzynarodowy Komitet Olimpijski (MKOl) postanowił, że w igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro weźmie udział skromna, bo zaledwie pięcioosobowa reprezentacja uchodźców. Ostatecznie w Brazylii wystąpiło dziesięcioro sportowców. W Tokio (2020) reprezentacja uchodźców liczyła już 29, a w Paryżu jest ich aż 37. I tym razem ekipa ta wywalczyła pierwszy w historii igrzysk medal. Rekord świata Mondo Duplantisa, a Polak skakał z radości. Paryż oszalał Sportowcy, którzy są uchodźcami, występują pod flagą olimpijską, a ich starty organizuje MKOl. Cindy Cindy Djankeu Ngamba, urodzona w Kamerunie, ale mieszkająca w Anglii zawodniczka jest pewna co najmniej brązowego medalu, po tym jak pokonała jednogłośnie na punkty Davinę Michel w ćwierćfinale turnieju pięściarskiego kobiet w wadze do 75 kg. Djankeu Ngamba wyjechała z Kamerunu w 2011 roku, aby zamieszkać z matką i przyrodnim rodzeństwem w Paryżu. W następnym roku przeprowadziła się do Wielkiej Brytanii. Osiedliła się w Bolton wraz ze swoim bratem i dziewięciorgiem przyrodniego rodzeństwa. W wieku 15 lat zajęła się boksem. To była dla niej ucieczka od ciągłego nękania z powodu akcentu. Kamerunka szybko złapała, o co w tym sporcie chodzi i zaczęła odnosić sukcesy. W swojej reprezentacji widziała ją nawet Wielka Brytania, bo była wielokrotną mistrzynią tego kraju, ale nie miała ona obywatelstwa, choć od dawna ubiega się o stosowne pozwolenie. Jest lesbijką. Farzad W czasie igrzysk olimpijskich w 2020 roku Farzad Mansouri, zawodnik taekwondo, był chorążym ekipy uchodźców. Po tych igrzyskach jego życie zmieniło się i to bardzo. Musiał uciekać z Afganistanu, bo tydzień po zakończeniu igrzysk w Tokio, władzę przejął w nim reżim talibów. Mając na sobie tylko strój do taekwondo, Mansouri i jego rodzina dostali się na pokład samolotu ewakuacyjnego USA do Zjednoczonych Emiratów Arabskich, gdzie zostali przewiezieni do dużego obozu dla uchodźców w Abu Zabi. - Przez pierwsze miesiące ja i jeden z moich braci trenowaliśmy tak, jak mogliśmy. Głównie biegaliśmy i skakaliśmy. Nie mieliśmy w tym obozie żadnych warunków do tego, by rozwijać się sportowo - mówił Mansouri. Dzięki pomocy MKOl i światowej federacji taekwondo otrzymał on zaproszenia z kilku krajów, ale postanowił dołączyć do swojego brata w Anglii. Tam przygotowywał się do igrzysk w Paryżu. Saeid W stolicy Francji w swoich drugich igrzyskach w reprezentacji uchodźców wystąpi kajakarz Saeid Fazloula, który pochodzi z Iranu. Nic dziwnego, że został kajakarzem, bo przecież dorastał nad wodą w Iranie. Przez osiem lat był członkiem irańskiej drużyny narodowej, rywalizując i zdobywając medale na mistrzostwach Azji i igrzyskach azjatyckich. W 2015 roku brał udział w mistrzostwach świata w Mediolanie i zrobił sobie selfie przed słynną katedrą w mieście. Po powrocie do domu został aresztowany i przetrzymywany przez trzy dni pod zarzutem nawrócenia na chrześcijaństwo, ale został zwolniony pod presją dziennikarzy, którzy pytali, co się z nim stało. Jego rodzina zdała sobie sprawę, że Fazloula będzie musiał opuścić kraj. Uciekł do Europy przez Turcję - pieszo, autobusem i łodzią, mając za cel Wielką Brytanię. W drodze skończyły mu się jednak pieniądze. Postanowił zatem zakończyć podróż w obozie dla uchodźców w Dortmundzie. Tam skontaktował się z lokalnym dziennikarzem i przedstawił mu swoją historię. Żurnalista skontaktował go z mistrzem olimpijskim z Atlanty w 1996 roku, Detlefem Hoffmanem, który wziął Fazloulę pod swoje skrzydła w klubie kajakowym Rheinbruder Karlsruhe. Fernando Ciekawostką jest fakt, że w reprezentacji uchodźców znajduje się... mistrz olimpijski z Tokio. To 25-letni Fernando Dayan Jorge Enriquez, który w 2021 roku wywalczył razem złoty medal dla Kuby w kajakowym sprincie w C-2 na 1000 m razem z Sergueyem Torresem Madrigalem. W swoim kraju doznał prawdziwego terroru. Dlatego uciekł. To było siedem miesięcy po tym, jak wywalczył dla Kuby olimpijskie złoto. Był na zgrupowaniu w Meksyku, kiedy zdecydował, że powinien wyjechać. Dwadzieścia dni później był na granicy USA. Pewnej nocy wskoczył do Rio Grande i dopłynął do Teksasu, aby ubiegać się o azyl. Przez rok od przybycia do USA nie miał pojęcia, czy jeszcze kiedyś wróci do kajakarstwa. Wtedy poznał trenera Alaina Noguerasa. Też uchodźcę, który trenował Kubańczyków, Meksykanów i sportowców z USA.Szkoleniowiec załatwił mu pracę w swojej firmie i powiedział, żeby przeprowadził się do swojego miasta Cape Coral, w południowo-zachodniej Florydzie, gdzie mogliby razem ćwiczyć. - Firma obsługuje ciężki sprzęt budowlany. Wstawałem wcześnie, żeby trenować. Pracowałem przez osiem godzin, a po pracy znowu szedłem na trening - opowiadał Fernando Dayan Jorge Enriquez. Wkrótce zaczął zdobywać medale, w tym cztery złote na mistrzostwach kraju. Niedawno pojechał na Puchar Świata w kajakarstwie na Węgry i przywiózł do domu brąz z wyścigu na 1000 m. Stracił już nadzieję na start w igrzyskach w Paryżu i zaczął myśleć o występie w Los Angeles (2028). W styczniu otrzymał jednak wiadomość od reprezentacji olimpijskiej uchodźców. Dzięki wsparciu stypendium sportowca uchodźcy MKOl przestał pracować, aby skupić się na treningu. Na igrzyskach w Paryżu będzie startował w kajakarskim sprincie na 1000 m w konkurencji C-1. Ramiro W ekipie uchodźców jest też inny Kubańczyk - Ramiro Mora Romero. On startuje w podnoszeniu ciężarów. Jako nastolatek zaczął odnosić pierwsze sukcesy w podnoszeniu ciężarów. Wcześniej zdecydował się na ten sport, bo chciał mieć umięśnione ciało. Zostawił jednak sport i dołączył do trupy cyrkowej. To był po tym, gdy w wieku 15 lat stracił ojca, który zmarł w więzieniu, a potem stracił matkę. W cyrku nauczył się skakać na trampolinie i pracował jako akrobata. Okazało się, że był to jego sposób na ucieczkę z Kuby, ponieważ jego szef miał kontrakty w kilku krajach. Zaoferowano mu możliwość pracy w Anglii, w 2018 roku Mora Romero udał się do nadmorskiego kurortu Blackpool. Pracował szalenie ciężko. Codziennie miał dwa pokazy. I tak przez sześć w dni w tygodniu. Za ten trud dostawał niewielką wypłatę. Na krótko zatem wrócił na Kubę, ale nie czuł się tam bezpiecznie, więc uciekł i złożył wniosek o azyl w Wielkiej Brytanii. Został umieszczony w hotelu w północnym Londynie na sześć miesięcy. - Leżałem w łóżku, patrzyłem w sufit i płakałem, bo tęskniłem za rodziną i nie mogłem wrócić - opowiadał. Emocjonalny telefon do młodszej siostry na Kubie doprowadził do tego, że obiecał sobie i swojej rodzinie, że wróci do podnoszenia ciężarów i "pewnego dnia pojedzie na igrzyska olimpijskie". Pojawił się w London Olympic Weightlifting Academy. Tam zajął się nim trener Mark Causer. Mora Romero wrócił do rywalizacji i zdobył tytuły mistrza Anglii i Wielkiej Brytanii w 2022 i 2023 roku. Mieszka w Bristolu razem z dziewczyną i nowo narodzoną córeczką. Jego życie poprawiło się, odkąd w grudniu ubiegłego roku otrzymał oficjalny status uchodźcy. W maju otrzymał nominację do reprezentacji uchodźców. Luny Niesamowita jest historia Luny Solomon. Ertyterjka przez dziesięć dni przemierzała pustynię, aby rozpocząć nowe życie w Szwajcarii. Dla niej to był drugi start olimpijski w strzelectwie. Z Erytrei dostała się nocą do Sudanu. Następnie była 10-dniowa podróż przez pustynię Libii, a potem przez Morze Śródziemne do Włoch i ostatecznie do Szwajcarii, która teraz jest jej domem. Z ojczyzny wyjechała w grudniu 2014 roku. W kraju, w którym toczyła się wojna i obowiązkowa była służba wojskowa, miała ograniczony wybór. Gdyby wyszła za mąż, mogłaby zostać studentką i uniknąć służby wojskowej. Zamiast tego zdecydowała się zaakceptować ryzyko podróżowania bez paszportu w poszukiwaniu innego życia. Edilo Debiutantem na igrzyskach w Paryżu był Wenezuelczyk Edilio Francisco Centeno Nieves. On startował w konkurencji pistoletu pneumatycznego 10 m. Po czterech latach pracy w restauracji w Meksyku Centeno Nieves zaskoczył swojego szefa, prosząc o urlop, aby wziąć udział w igrzyskach olimpijskich w Paryżu. Nikt w restauracji nie wiedział o przeszłości 43-letniego uchodźcy, który jest jednym najlepszych strzelców w Ameryce Południowej. Ta historia zaczęła się ponad 25 lat temu, kiedy poszedł w ślady ojca, wujków i dziadka i zajął się strzelectwem. Wkrótce został sklasyfikowany na pierwszym miejscu w Wenezueli i otworzył nawet akademię szkoleniową dla początkujących strzelców. Jednak wraz z pogorszeniem się sytuacji w kraju, zmuszony był wyjechać dla własnego bezpieczeństwa. W 2017 roku przeprowadził się do Salwadoru, a następnie do Gwatemali, aby zamieszkać u przyjaciół, jednocześnie kontynuując rywalizację dla Wenezueli. Jednak igrzyska panamerykańskie w Limie 2019 były jego ostatnimi zawodami dla kraju, w którym się urodził. Przeniósł się do meksykańskiego miasta Saltillo, gdzie mieszka do dziś i zaczął pracować na pełen etat jako kelner. - Podawałem do stolików, zamiatałem podłogi i tak dalej. Potem awansowałem w firmie i dziś jestem menedżerem - mówił z dumą. Do ukochanego sportu mógł powrócić dzięki programowi stypendialnemu dla sportowców-uchodźców. - Na początku miałem mieszane uczucia, ponieważ nie jechałem z drużyną mojego kraju, ale sprawa uchodźców jest piękna. Nie wybrałem bycia uchodźcą i nie chcę być uchodźcą. Chciałbym żyć w swoim kraju, ale nie było ku temu żadnych warunków - przyznał. Po zakończeniu igrzysk w Paryżu wróci do pracy w restauracji, ale ma nadzieję, że jego kariera olimpijska dopiero się zaczyna. Jego siostra Marialejandra również jest strzelcem, a on marzy o rywalizacji z nią w Los Angeles 2028. Z Paryża - Tomasz Kalemba, Interia Sport