Znakomita atmosfera, cała grupa jak rodzina i bardzo, ale to bardzo ciężka praca - te wypowiedzi mniej więcej powtarzają się w wywiadach z naszymi pięściarzami, którzy od początku 2024 roku pracują w reprezentacji Polski pod wodzą byłego zawodowego mistrza Europy w kategorii średniej, Grzegorza Proksy. Paweł Brach zrobił furorę w Pucharze Świata. Radoslav Rosenov pokonany Efekt jest jednak coraz lepszy, czego najświeższym efektem dokonanie pięściarza z Radomia, Pawła Bracha. 23-letni "Brachu", boksujący już bliżej końca drugiej wtorkowej sesji walk, pokazał w ringu kapitalne emocje. "Szkoda tylko, że państwo tego nie widzieli..." - aż chciałoby się powiedzieć, patrząc na razie na mizerną frekwencję na trybunach warszawskiego Torwaru. Cała nadzieja w tym, że liczniejsze grono kibiców ogląda przebieg jubileuszowego turnieju im. Feliksa Stamma, po raz pierwszy w randze Pucharu Świata, dzięki transmisji. Brach stanął naprzeciw notowanego na 3. miejscu w branżowym rankingu boxrec w tej kategorii wagowej w boksie olimpijskim Bułgara Rosenova. Boksujący w kategorii lekkiej pięściarz przed rokiem w Belgradzie został wicemistrzem Europy, z kolei w grupie wiekowej do lat 23. sięgnął po medal z najcenniejszego kruszcu. Polak już w pierwszej rundzie mocno postawił się faworytowi, ale tę odsłonę Rosenov wygrał na kartach wszystkich sędziów jednym punktem. Co wydarzyło się po premierowej odsłonie? Nowy reprezentant Polski. Korzenie z Ghany. Odsłania swój życiorys Zanim jednak Brach dotarł w miejsce wywiadów, po drodze co chwilę okazywał wielką radość, dając upust emocjom. A to wyrzucał z siebie okrzyki triumfu, a to napinał swoje mięśnie, celebrując w ten sposób wygraną. Wygraną absolutnie szczególną. - Jeśli chodzi o nazwisko tego zawodnika, to w tej chwili największy skalp w moim bokserskim CV. Bułgar jest trzeci na świecie, więc cieszy mnie bardzo to, co się stało - podkreślił Brach, wracając do wielkiej radości, współdzielonej ze szkoleniowcem. Ten w pewnym momencie jakby zapomniał, że porusza się o kulach, ma zerwany mięsień brzuchaty łydki, bo aż skoczył jak kózka. - Jeszcze podniósł mnie jedną ręką, siła chyba mu pozostała z tych lat, które przetrenował. Z emocji pewnie zapomniał o bólu, ale ja także jestem przeszczęśliwy, bo wylosowałem jednego z najgroźniejszych przeciwników, a pokonałem go zdecydowanie na punkty. To pokazuje, że wkraczam na poziom mistrzowski. Po raz kolejny zdobywam medal na Pucharze Świata i wiem, że to jeszcze nie koniec - zapowiedział nasz półfinalista. Po trzech rundach Brach wygrał u czterech sędziów, tylko jeden widział zwycięstwo Rosenova. Karty punktowe prezentowały się następująco: 29:28, 28:29, 29:28, 29:28, 29:28. Artur Gac