30 lipca 2017 roku zamknął się pewien etap w historii boksu, ale i całego sportu. Tamtego dnia Władimir Kliczko ogłosił zakończenie kariery. Jego ostatnie dwa pojedynki miały odpowiednią wagę gatunkową, mimo że oba przegrał: w kwietniu 2017 r. z Anthonym Joshuą na Wembley, a wcześniej w listopadzie 2015 r. w ESPRIT Arenie w Duesseldorfie z Tysonem Furym. Obaj Brytyjczycy do dziś pozostają w ścisłej czołówce wagi ciężkiej. "Dr Stalowy Młot" mógł czuć niedosyt, bo w starciu z "AJ-em" zaprezentował się z dobrej strony, a od Fury'ego nigdy nie dostał rewanżu. Choć stracił panowanie w królewskiej kategorii, to w kontrakcie miał zapisaną możliwość rewanżu. Planowano to zrealizować 6 lipca 2016 r. w rodzinnym Manchesterze Brytyjczyka, ale ten - podobnie jak Kliczko dziesięć miesięcy wcześniej - zgłosił 24 czerwca kontuzję kostki. Kolejny termin wyznaczono na 29 października, ale wtedy ponownie się wycofał z powodu "niezdolności do walki z medycznego punktu widzenia". Niewykluczone, że Kliczko, który 25 marca będzie obchodził 48. urodziny, mógłby jeszcze raz zawalczyć, jeśli jego rywalem byłby właśnie Fury. Twierdzi tak Ołeksandr Krasiuk, znany w środowisku promotor, współpracujący między innymi z Ołeksandrem Usykiem. Władimir Kliczko wróci na ring? W kwietniu 2022 roku nie chciał niczego wielkiego Sam zainteresowany w kwietniu 2022 r. również nie odrzucał jednoznacznie możliwości zawalczenia po raz kolejny. - Mój powrót na ring? Nie chcę obiecać niczego wielkiego, ale jeśli wojna na Ukrainie wkrótce się skończy, a nasze granice nie będą zagrożone przez Rosję, to kto wie... - stwierdził. Póki co jednak końca rosyjskiej agresji zbrojnej nie widać, a i Fury ma na głowie walkę unifikacyjną z Usykiem. Została ona póki co przełożona z 17 lutego na 18 maja z powodu rozcięcia na łuku brwiowym "Króla Cyganów", chociaż zdaniem byłego mistrza świata wagi super średniej Carla Frocha termin wiosenny jest raczej nierealny i nosi znamiona chwytu marketingowego.