O Adamie Balskim wiemy od dawna, że gdyby serce pięściarza potrafiło wyrywać zwycięstwa w najtrudniejszych walkach, to dzisiaj miałby nieskazitelny bilans walk. W obu wspomnianych starciach, z Masternakiem i Babiciem, pięściarz pozostawił w ringu mnóstwo zdrowia. Adam "waleczne serce" Balski. Niezapomniane starcie z Mateuszem Masternakiem Balski walczy do upadłego, lecz zarówno "Master", jak i Chorwat pokazali, że nawet serce jak dzwon nie gwarantuje zwycięstw, gdy liczą się także umiejętności. Niestety w ostatnich latach w karierze Polaka nie działo się na tyle dużo, by poprzez walki następował jego harmonijny rozwój. 2019 rok - zero walk, 2020 rok - dwie walki, 2021 rok - dwie walki, 2022 - dwie walki, 2023 - jedna walka, 2024 rok - na razie jedna walka. Podsumujmy, bo ta matematyka nie jest skomplikowana: w ciągu sześciu ostatnich lat Balski stoczył zaledwie osiem pojedynków. Niemniej boks zawodowy to, poza sportem, także lwia część biznesu, a w związku z tym promotorska układanka. Tu liczą się relacje, jakie opiekun zawodnika zdążył wypracować z najważniejszymi ludźmi, którzy zawiadują czterema wiodącymi federacjami na świecie. Ostatnimi czasy polski boks zawodowy ratowała nowo utworzona kategoria bridger w obrębie organizacji WBC, będąca pomostem między kategorią junior ciężką (zwaną też cruiser), a królewską dywizją ciężką. To właśnie tutaj mieliśmy ostatniego polskiego czempiona, niedocenianego zawodnika z Rzeszowa Łukasza Różańskiego. Niestety mieliśmy, bo tak jak efektownie Polak zdemolował na Podkarpaciu wymienianego już Babicia, tak samo w mgnieniu oka poległ w starciu z Lawrence'em Okoliem, który przejął pas mistrza WBC w kat. bridger. Balski mistrzem świata? "Jeśli zwakuje tytuł..." W całej układance kluczowe jest teraz to, co zrobi Okolie. A może dosłownie wszystko, włącznie ze zwakowaniem, czyli mówiąc brzydko pogardzeniem tym tytułem, bo pas w tej dywizji - gdyby Brytyjczyk zdecydował się ruszyć spełniać marzenia w wadze ciężkiej - kompletnie przestanie się dla niego liczyć. Natomiast w międzyczasie kluczową robotę wykonał promotor Balskiego, Andrzej Wasilewski, który awansował, a innymi słowy przywrócił Polaka na pozycję numer 1. Tuż za plecami Okoliego. Jak to zrobił? Opowiedział o tym w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".