To pierwszy remis (113:115, 114:114, 114:114) w karierze Mendeza, który odniósł na ringu 21 zwycięstw; jego bilans uzupełniają dwie porażki. 27-letni zawodnik po piątkowym pojedynku nie chciał się pogodzić z decyzją sędziów, uważając, że zasłużył na wygraną. Podobnego zdania był Tyson. - To było sensacyjne rozstrzygnięcie, dobre z punktu widzenia środowiska bokserskiego, ale nie dla Argenisa. Byłem pewien, że zwyciężył - zaznaczył były mistrz świata wagi ciężkiej. 47-letni Amerykanin, którego grupa przyjęła nazwę Tyson Iron Mike Productions, przyznał, że miał tremę przed debiutem w nowej roli. - Nigdy w życiu nie planowałem, że po zakończeniu kariery będę promotorem. Jestem naprawdę szczęśliwy, że wróciłem do boksu - podkreślił. Tyson ma za sobą walkę z depresją i uzależnieniem od narkotyków. Zapewnił, że postara się, aby podopieczni nie powtarzali jego błędów. - Mam nadzieję, że nie skończą jak ja. Nie jestem cudotwórcą. Jedyne, co mogę zrobić, to zasugerować im, aby szli w dobrym kierunku - dodał były sportowiec, który ze względu na postawę w ringu i poza nim był nazywany "Bestią" (zasłynął odgryzieniem Evanderowi Holyfieldowi kawałka ucha w trakcie walki). W innej piątkowej walce tymczasowy pas mistrzowski (tzw. interim) WBA w wadze piórkowej wywalczył Argentyńczyk Jesus Andres Cueller, który pokonał Dominikańczyka Claudio Marrero.