Zawodniczka z Chicago, mistrzyni świata kategorii super lekkiej, awansowała o 3,2 kilograma w górę, pokonała znaną Norweżkę i od teraz to ona jest absolutną mistrzynią świata wagi półśredniej. A to wszystko, gdy coraz głośniej mówiło się w kuluarach o możliwych walkach Braekhus z Katie Taylor bądź Claressą Shields.Po ostatnim gongu sędziowie punktowali 95:95, 97:94 i 97:93 - stosunkiem głosów dwa do remisu zwyciężyła McCaskill.- Po prostu nie przestawałam. Byłam gotowa na ostrą, brutalną walkę i zadałam prawie dwa razy więcej ciosów niż Braekhus. To pokazuje, jak bardzo chciałam wygrać. Ten tytuł jest dla bezdomnej, dziwacznej dziewczyny, która nauczyła się kochać samą siebie i nie przejmowała się tym, co ludzie o niej pomyślą. Ten tytuł jest dla mnie - powiedziała poruszona McCaskill.Amerykanka była przede wszystkim aktywniejsza, narzuciła swoje tempo i pokazała techniczny progres. Zadała 499 ciosów, Braekhus jedynie 269. Zdecydowanie zbyt mało, bo choć była bardziej precyzyjna, to sędziowie docenili pracowitość McCaskill.- Jessica po prostu zadała dziś więcej ciosów ode mnie. Naprawdę bardzo chciała wyrwać mi ten pas. Czuję dumę i cieszę się, że przekazuję pałeczkę właśnie jej. Nie wiem, czy będę dalej walczyć, tęsknię za rodziną i przyjaciółmi, boks kobiet poradzi sobie beze mnie, bo jest teraz na fali. Jestem dumna z tego, że pomogłam temu sportowi wejść na ten poziom - stwierdziła 38-letnia Braekhus, jedna z najlepszych mistrzyń w historii.McCaskill ma się teraz zmierzyć ze zwyciężczynią walki Katie Taylor vs Delfine Persoon II, która czeka nas już za sześć dni. W grudniu 2017 roku doszło do walki McCaskill vs Taylor, którą Amerykanka jednogłośnie przegrała, ale po raz pierwszy pokazała wówczas światu, że trzeba się z nią liczyć.