Jeszcze w zeszłym tygodniu Eric Gomez, prezydent promującej Alvareza stajni Golden Boy Promotions zapowiedział, że Canelo zwiąże się z programem Clean Boxing Program dopiero w momencie podpisania kontraktu na rewanż z Giennadijem Gołowkinem (38-0-1, 34 KO). Za to też został wyrzucony z rankingu WBC. Przyszła chwila refleksji i obóz Meksykanina szybko zmienił zdanie. Od teraz będzie więc cały czas na celowniku. - Chcę byście wiedzieli, że podpisałem kontrakt z VADA - poinformował sam Alvarez, w którego organizmie dwukrotnie wykryto niedozwolone środki przed niedoszłym rewanżem z Gołowkinem. Były mistrz świata wagi średniej i junior średniej tłumaczył się potem rzekomo zatrutym mięsem. Dostał półroczną dyskwalifikacją, jaka skończy się w sierpniu. Alvarez ma wrócić między liny 15 września. - To dobra wiadomość. Canelo chce udowodnić, że jest czystym zawodnikiem. Kiedy tylko ludzie VADA zechcą, będą mogli go skontrolować. Saul zgodził się na to wychodząc naprzeciw kibicom. On chce coś im udowodnić - komentuje te doniesienia Oscar De La Hoya, promotor Alvareza. - Już rozpoczęliśmy rozmowy z Tomem Loefflerem w sprawie drugiej walki z Gołowkinem. To kolejny krok w tym kierunku. Obaj pięściarze nie przepadają teraz za sobą i dzięki tej złej krwi drugi pojedynek między nimi będzie jeszcze ciekawszy niż ten pierwszy. Zostawmy przeszłość za sobą i doprowadźmy do ich rewanżu we wrześniu - dodał "Złoty Chłopiec". Przypomnijmy, że miejsce zawieszonego Canelo zajął Vanes Martirosyan, który jednak padł znokautowany przez Gołowkina już w drugiej rundzie. W pierwszej potyczce między tymi gigantami boksu, rozegranej w połowie września ubiegłego roku, sędziowie nie byli jednomyślni - 118:110 Alvarez, 115:113 Gołowkin i 114:114. A więc remis. Jak będzie za drugim razem? Być może przekonamy się już w połowie września...