Kiedy sławny "Canelo" podpisywał lukratywny kontrakt z platformą streamingową DAZN na 365 milionów dolarów za jedenaście walk, jego promotor obiecał przedstawicielom DAZN dopełnienie trylogii z "GGG". Ale jego meksykański pupil wcale nie ma na to ochoty. Nie miał we wrześniu, i nie będzie miał raczej w przyszłym roku, pomimo iż De La Hoya mówi co innego mediom.- Trzecia walka z Giennadijem Gołowkinem musi się wydarzyć, ale oczywiście na warunkach "Canelo". Waga średnia jest w tej chwili najgorętszą dywizją w boksie. Jesteśmy podekscytowani tym, że możemy kierować karierą zawodnika tak wielkiego kalibru. Za moich czasów po porażce trzeba było sobie wywalczyć na nowo pozycję. "Canelo" ma teraz masę możliwości, a GGG musi znów wspiąć się na szczyt (najbliższa walka Kazacha to pojedynek o wakujący pas IBF wagi średniej, 5 października z Siergiejem Derewianczenką - przyp. red.). Jeżeli to zrobi, dojdzie do trzeciej walki z Alvarezem - stwierdził w zeszłym tygodniu szef GBP. Co na to jego zawodnik?- Biorę na siebie ryzyko w walce z Kowaliowem. A Gołowkin? On dla mnie już nic nie znaczy. On bije się z nikim ważnym, a już dwukrotnie go pokonałem i na tym etapie kariery walka z nim nic mi nie daje - przekonuje Alvarez, który w rzeczywistości raz zremisował, a raz wygrał z Gołowkinem, przy czym do dziś wielu ekspertów uważa, że to Kazach powinien mieć na koncie dwie wygrane. Zapytany o słowa swojego promotora, "Canelo" szybko uciął temat. - Oscar mówi wiele rzeczy, które czasem po prostu nie mają sensu.