Przez kolejne rundy Mateusz Masternak robił wszystko, by to jego ręka została uniesiona w górę przez sędziego jako nowego mistrza świata. Polski pięściarz wyraźnie prowadził na punkty w niedzielnej walce z Chrisem Billamem-Smithem, gdy doszło do dramatu - nasz reprezentant został zmuszony do wycofania się z dalszej walki z powodu kontuzji. Początkowo wydawało się, że to kontuzja żeber, ale sam pięściarz zdementował te informacje w swoim wpisie w mediach społecznościowych. "Już w szóstej rundzie Mateusz poczuł ten ból. Nie powiedział nam tego, ale przed ósmą już tak bolało, że nie był w stanie nic zrobić. Sam miałem obite, złamane żebro. To ból nie do opisania. Nie możesz boksować, nie możesz oddychać, nie możesz nabrać powietrza. Bo każdy wdech i wydech uruchamia żebra. Ból jest niesamowity" - mówił w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" trener Masternaka Piotr Wilczewski. Masternak ocenił swoją walkę. Wygrana była blisko Mateusz Masternak stoczył z Chrisem Billamem-Smithem siedem znakomitych rund. W trakcie walki sukcesywnie rosła nadzieja na to, że Polak spełni swoje marzenie i zostanie mistrzem świata WBO w wadze junior ciężkiej. Nasz zawodnik sam czuł, że szło mu dobrze. "Co do samego boju - boksowało mi się bardzo dobrze, stylowo mi pasował, był ode mnie wolniejszy, co pozwoliło mi go wyprzedzać. Czułem, że jak pracuje lewym, to nie ma za bardzo odpowiedzi na moje ataki. Kilka razy czułem, że trafiłem go dosyć dobrze prawą. Ale też nie widziałem, żebym go zranił, żeby pójść na całość" - pisał dalej Polak. "Czym mnie zaskoczył? Na pewno klinczem, bo wydawało mi się, że łatwiej będę mógł się z niego wyrwać i wrócić do dystansu" - dodał Masternak. Szpilka nie mógł się powstrzymać. Co za słowa pod adresem Masternaka "To g.... prawda" Co ciekawe po samej walce pojawiły się wypowiedzi Billama-Smitha, który sugerował, że celowo uderzał w okolice żeber, bo wiedział, że Masternak miał wcześniej że ma problem z tą częścią ciała. Polski pięściarz jednak prostuje rywala.