Irlandczyk pokonał w Belfaście Kazacha Żanata Żakijanowa (27-2, 18 KO) i został nową gwiazdą wagi koguciej. Jednak tuż po zejściu z ringu poczuł się słabo. "To była naprawdę ciężka bitwa, a gdy wróciłem do szatni, czułem, że moja głowa puchnie i nic nie słyszałem, więc lekarz stwierdził, że muszę jechać do szpitala" - relacjonował Burnett. Irlandczyk przyznał, że potwornie bał się jadąc w karetce, bo myślał o ciężkich urazach, jakich doznało wielu innych pięściarzy. "Kiedy spojrzymy na to, ilu bokserów zginęło w tym roku, to widać, jak niebezpieczny, jak bardzo niebezpieczny jest to sport" - dodał Burnett. Irlandzki bokser przeszedł serię badań, które wykluczyły poważny uraz. "To była wielka ulga" - powiedział. MZ