Mistrzostwa, których gospodarzem będzie Uzbekistan, już spotkały się z ostracyzmem niektórych federacji. Powodem jest dopuszczenie do rywalizacji sportowców z Rosji i Białorusi. Podobnie było w przypadku MŚ kobiet, które w niedzielę zakończą się w Indiach. Do New Delhi swoich reprezentantek nie wysłało jedenaście krajowych związków, w tym Polska. W październiku IBA poinformowała, że w MŚ 2023 bokserzy z Rosji oraz Białorusi będą mogli startować. W dodatku, wbrew zaleceniom Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego, wystąpią nie jako zawodnicy neutralni, a pod swoimi flagami. MKOl wydał takie decyzje po zbrojnej napaści Rosji na Ukrainę. "Nasze najważniejsze wydarzenia, mistrzostwa świata, zostały stworzone, aby wyłonić najsilniejszych, ale także aby uczcić ich wielkie osiągnięcia" - powiedział Umar Kremlow, prezydent IBA. Boks. Mają być alternatywne zawody do MŚ Na początku marca prezes nowozelandzkiej federacji Steve Hartley ujawnił, że alternatywne zawody dla MŚ w Taszkiencie mają się odbyć w Holandii jeszcze w tym roku. Kremlow wyśmiał plany oponentów, twierdząc, że to jak "porównywanie komara ze słoniem". Złoci medaliści MŚ otrzymają 200 tys. dolarów, srebrni 100 tys., a zdobywcy brązowych krążków dostaną po 50 tys. w tej walucie. Międzynarodowe zamieszenie powstałe wokół boksu nie sprzyja jego promocji. Dyscyplinę już wstępnie wykreślono z programu igrzysk Los Angeles 2028, a grozi jej także usunięcie z olimpijskich zmagań w Paryżu w przyszłym roku.