Aleksander Powietkin (36-3-1, 25 KO) szedł bez mała modelową drogą kariery, która zaczęła się już w boksie olimpijskim. Był mistrzem Europy, następnie stanął na najwyższym stopniu podium mistrzostw świata, a w 2004 roku został mistrzem olimpijskim w Atenach. W tym samym roku jeszcze raz udowodnił panowanie na Starym Kontynencie. A później z powodzeniem radził sobie w boksie zawodowym, tocząc wielkie pojedynki, zostając mistrzem świata WBA w wersji regularnej oraz WBC w wersji tymczasowej. Mariusz Wach "oczyszczony" z porażki, Powietkin skompromitowany do reszty Jednak wszystko to, w toku byłych i obecnych wydarzeń, po prostu blednie, bo Powietkin okazał się być dopingowym recydywistą. ITA (International Testing Agency), czyli Międzynarodowa Agencja Kontroli Antydopingowej, odkurzyła wydarzenia sprzed dekady. I na podstawie dochodzenia poinformowała, że ocena dowodów wskazała na obecność w organizmie Rosjanina zakazanej substancji ostaryny w próbce dostarczonej w... 2014 roku! Zgłoszenie podejrzenia przez Międzynarodową Federację Boksu (IBA) nastąpiło 25 października 2014 roku, czyli dzień po wygranym pojedynku z Carlosem Takamem, którego stawką był tytuł WBC Silver. W listopadzie ubiegłego roku, cytując oświadczenie agencji, informowaliśmy, że Powietkin został tymczasowo zawieszony. I od tego czasu czekał na pełne rozwiązanie sprawy, zgodne ze Światowym Kodeksem Antydopingowym i przepisami antydopingowymi IBA. "Drużyna Putina" się rozrasta. Rosyjska legenda na pokładzie. Kreml zmienił strategię Ostateczne rozstrzygnięcie ITA jest dla "Saszy" nokautujące. Były, słynny pięściarz został zawieszony na cztery lata, co w świetle tego, że jest już emerytem, ma tylko symboliczne znaczenie. Dużo bardziej bolesna jest druga konsekwencja, bo uderza w wieloletni dorobek słynącego z potężnej siły w pięściach zawodnika. Ta decyzja rodzi także konsekwencje dla polskiego boksu. Krakowianin Andrzej Wawrzyk jeszcze nie zdołał "załapać się", bo ciężko przegrał z Powietkinem w maju 2013 roku. Z kolei beneficjentem został właśnie jego krajan, wówczas czołowy polski "ciężki" Mariusz Wach. Polski olbrzym, który wziął pojedynek z Rosjaninem mimo uciążliwej kontuzji stopy, przegrał z nim w Kazaniu przez techniczny nokaut w listopadzie 2015 roku. Stawką był wówczas należący do Powietkina pas WBC Silver. Co ciekawe, wówczas to Wach musiał mierzyć się z kolejnym oskarżeniem o doping, wcześniej bowiem wpadł na zakazanej substancji przy okazji walki z Władimirem Kliczką. Finalnie sankcjonujące pojedynek Polaka z Rosjaninem władze WBC nie uznały tych wyników, bowiem za testy odpowiadała skompromitowana już wtedy do reszty Rosyjska Agencja Antydopingowa (RUSADA), w rezultacie gigantycznego skandalu zawieszona przez światową agencję antydopingową WADA.