Od początku dużo działo się w ringu. Fajną pierwszą rundę Rosjanin zakończył świetną kombinacją prawego haka i lewego sierpa, zaznaczając swoją przewagę. Potem kilka minut trwała walka w półdystansie. Nieznacznie lepszy wydawał się champion, ale Ramirez nie oddawał pola. W piątym starciu Biwoł wyprowadził kombinację pięciu ciosów. Wszystkie doszły do celu, a Meksykanin udowodnił, że potrafi przyjąć bardzo dużo. Od tego momentu jednak cofnął się, a przecież przez całą karierę to raczej on spychał innych do odwrotu. Ramirez boksujący z kontry nie radził sobie tak dobrze jak walcząc do przodu. W ósmej odsłonie Biwoł złapał przeciwnika przy linach i władował w niego kilkanaście ciosów. Wciąż bez efektu w postaci liczenia, ale zwiększał przewagę na kartach sędziów. Po przerwie Ramirez znów chciał przejąć inicjatywę, bił dużo po dole, ale mistrz znów wydłużył akcje i po raz kolejny zapisał na swoim koncie 10, oddając Ramirezowi 9. Po równej rundzie dziesiątej, w jedenastej znów swoją dominację zaznaczył Rosjanin. Ostatnie trzy minuty także dla Rosjanina, który wygrał na kartach sędziów 118:110 i dwukrotnie 117:111. Teraz rewanż z Canelo albo unifikacja z Beterbijewem!