Po wybuchu rosyjskiej agresji na Ukrainie mistrz świata wagi ciężkiej Ołeksandr Usyk nie wahał się ani chwili i postanowił powrócić do ojczyzny, by stanąć w jej obronie. "Jeśli ktoś będzie chciał pozbawić mnie życia, albo będą próbowali pozbawić życia moich bliskich, będę musiał zabijać. Choć nie chcę tego. Nie chcę strzelać, nie chcę nikogo zabijać. Ale mogę nie mieć innego wyjścia" - mówił wówczas 36-letni pięściarz. Bohaterska postawa Usyka nie spodobała się prorosyjskim władzom Krymu, przez co stracił on tytuł "Zasłużonego Pracownika Kultury Fizycznej i Sportu Autonomicznej Republiki Krymu" oraz insygnia Autonomicznej Republiki Krymu "za wierność obowiązkom". W ostatnim czasie głośno sprzeciwiał się on również ewentualnemu udziałowi rosyjskich sportowców na igrzyskach olimpijskich. Wówczas w skierowanym do prezydenta MKOl-u Thomasa Bacha wideo mówił on o tym, że wszelkie zdobyte przez nich medale byłyby "medalami krwi, śmierci i łez". Usyk opowiedział o wiadomościach jakie dostaje od Rosjan. "Nazywają mnie nazistą i banderowcem" Teraz w rozmowie przeprowadzonej na kanale "Kiyv Cake" w serwisie YouTube, mistrz świata podzielił się treścią wiadomości, jakie od tego czasu regularnie napływają do niego w mediach społecznościowych ze strony Rosjan. "Nazywają mnie nazistą, banderowcem, zdrajcą. W wiadomościach jest taki ogień, że nie trzeba drewna na opał. Nie ma go, nie ma węgla, ale wciąż płonie i płonie" - opowiedział. Usyk dodał również, że stara się nie odpowiadać na tego typu zaczepki, a ze swoimi obserwatorami dyskutuje głównie o sporcie. W ostatnim czasie, jednym z głównych tematów w światowym boksie był, chociażby wyczekiwany pojedynek z Tysonem Furym, którego negocjacje zakończyły się fiaskiem.