Jewgienij Romanow był murowanym faworytem do zwycięstwa, toteż dlatego German Titov, promotor pięściarza z ramienia grupy Titov/RCC Boxing Promotions, zorganizował wydarzenie w Jekaterynburgu. Ciężki nokaut. Publiczność w Rosji zasmucona porażką rodaka Kibice zgromadzeni w hali miasta po wschodniej stronie środkowego Uralu doświadczyli skrajnych emocji. Zaczęło się dla nich euforycznie, bo niepokonany do tej pory 38-letni Rosjanin pod koniec pierwszej rundy zepchnął Zhanga pod liny, gdzie wystrzelił kombinacją kilku ciosów. Zabójczy okazał się lewy sierpowy, który minął gardę przeciwnika, i wylądował centralnie na jego głowie. Słynny bokser już w Polsce. Trwa odliczanie do hitowej walki o pas mistrza. Kownacki w tarapatach? W jednej chwili wzrok "uciekł" Chińczykowi i padł na matę ringu. Nokdaun wyglądał na ciężki, można było nawet odnieść wrażenie, że 28-latek nie zdoła się pozbierać, ale nim sędzia skończył go wyliczać potrafił stanąć na nogi i zasygnalizować, że chce wciąż walczyć. Romanow poszedł w drugiej rundzie za ciosem i gdy wydawało się, że kwestią czasu jest jego szybkie zwycięstwo przed czasem, nastąpił absolutny zwrot akcji. Chińczyk, również przyparty do lin, tym razem nie pozostał bierny, sam rzucał ciosami i chaotycznymi, krótkimi sierpami, zaczął nieczysto obijać Rosjanina. Widząc, że zrobił nimi wrażenie na faworycie, bardziej zdecydowanie ruszył, zadając prawy i lewy, a kolejnym prawym na skroń ciężko rzucił na deski przeciwnika. W kolejnych sekundach i minutach oglądaliśmy wybuch radości Zhanga, który świętował razem ze swoim narożnikiem. Wkrótce Chińczyk zmierzy się z Jewgienijem Tiszczenką (13-1, 8 KO), pierwszym w historii WBA mistrzem wagi bridger.