W okresie pandemii koronawirusa nie odbywają się żadne gale bokserskie. Jeśli sytuacja się unormuje, za kilka tygodni dojdzie do pierwszego w Polsce turnieju "Gromda" w boksie na gołe pięści. Miejsce i sceneria utrzymywane są w tajemnicy. Od kilku dni przyjmowane są wnioski od zawodników zainteresowanych udziałem w niecodziennym projekcie. Walki będą rozgrywane bez podziału na kategorie wagowe i na zmniejszonym ringu, a najlepsi otrzymają wysokie nagrody finansowe. "W polskim boksie są zawodnicy, którzy odnosili znaczące sukcesy, ale już zakończyli kariery albo są blisko pożegnania z ringiem. W tej grupie może byliby chętni na pojedynki bez rękawic. Oni specjalnie nie ryzykują, zresztą podobnie jak pięściarze, którzy dopiero są przed zawodowym debiutem lub mają na koncie po kilka pojedynków, a chcieliby wypromować swoje nazwisko. Myślę, że kibice też są ciekawi, kto się zgłosi do organizatorów Gromdy. Mam swoich kandydatów, zobaczymy czy spróbują sił w czymś zupełnie nowym" - stwierdził Parzęczewski, który w profesjonalnej karierze - w wagach półciężkiej i super średniej - odniósł 24 zwycięstwa w 25 walkach, w tym 16 przed czasem. Pochodzący z Częstochowy pięściarz Tymex Boxing Promotion, notowany w czołówce rankingów kilku największych światowych organizacji, zasłynął 12 nokautami w 13 pojedynkach w latach 2016-2019. W ostatnim występie, w październiku, pokonał na punkty Patricka Mendy’ego i zachował pas międzynarodowego mistrza Polski kat. super średniej. "Potyczki w Gromdzie będą się odbywać na małym ringu 4x4 m. Zdecydowanie wolę większe, gdzie liczy się praca nóg, można zwodem oszukać rywala. Myślę, że do takiej małej przestrzeni idealni nadają się mocno ofensywni bokserzy, jak mój kolega z Tymeksu Tomek Gromadzki, który nie walczy technicznie, ale bardzo efektownie i dąży do nokautów. Jemu to może odpowiadać" - podkreślił Parzęczewski. W ostatnich dniach kontrakt w Ameryce w tej odmianie boksu podpisał były mistrz świata WBO w kat. ciężkiej 48-letni Shannon Briggs. Bardzo dobrze rozwijająca się kariera zawodnika promowanego przez Mariusza i Marcela Grabowskich, zahamowała z powodu kłopotów zdrowotnych Parzęczewskiego. Organizm "zbuntował się", dlatego późną jesienią nie doszło do walki z Kanadyjczykiem Ryanem Fordem (17-6, 12 KO). Rewanż zaplanowany na kwiecień został odwołany z kolei z powodu pandemii koronawirusa. "Dwie walki mi uciekły i przerwa w tej chwili wynosi pół roku, a jak widać po tym, co się dzieje w Polsce i na świecie jeszcze potrwa. Miałem dwa okresy przygotowawcze, zainwestowałem pieniądze, a dochodów nie mam. Wierzę, że wszystko wróci do normy i będę mógł realizować sportowe marzenia. Na razie wraz z bratem odświeżyliśmy salkę z małą siłownią na strychu w kamienicy, w której mieszkają rodzice. Kiedyś tam trenowaliśmy, a teraz znów bardzo się przydaje. Trzeba było trochę poskręcać, wyczyścić itd. Realizuję treningi, które mam rozpisane przez trenerów Jakuba Chyckiego i Grzegorza Krawczyka. A z drugiej strony dlaczego my, sportowcy, i zwykli ludzie nie możemy wyjść i pobiegać w miejscach, gdzie nie ma dużych skupisk ludzi? Rozumiem, że trzeba dbać o zdrowie i bezpieczeństwo, ale są jakieś granice obostrzeń" - dodał Parzęczewski. giel/ co/