Pochodzisz z rodziny w której sport na najwyższym poziomie był obecny od zawsze. Kibicom nie trzeba przypominać chociaż by sukcesów twojego ojca, dwukrotnego medalisty olimpijskiego. Żyć w takiej rodzinie to błogosławieństwo czy przekleństwo? - Sukcesy mojego ojca powodują, że zawsze będę do niego porównywany. Z pewnością było łatwiej bo więcej osób znałem przez mojego tatę, z tą tylko różnicą, że wymagano dużo więcej ode mnie niż od innych. Czy życie w niej było błogosławieństwem? Ciężko powiedzieć, jedni wolą takie życie inni nie, ja nie mogę narzekać. Dla mnie sport był bardzo ważny, dzięki ojcu poznałem bardzo wielu znanych sportowców. Dzięki sportowi zwiedziłem kawał świata. Moja dyscyplina sportu uczy systematyczności, punktualności pracowitości. Sukcesy, choć bardzo trudno je osiągnąć otwierają wiele drzwi i dają w dzisiejszych czasach szansę na spokojne życie. Czy ojciec namawiał cię do rozpoczęcia treningów bokserskich? - Niestety, ojciec mnie nie namawiał do uprawiania boksu. Może ze względu na to, że wiedział ile potrzeba wylać potu, żeby były sukcesy. Czasami wprost przeciwnie, odczuwałem wręcz niechęć ze strony taty. Wolał chyba żebym robił co innego, jednak ciężko było zdecydować się na coś innego kiedy od małego widziało się salę bokserską i była ona właściwie drugim domem. - Imałeś się różnych zajęć. Co było powodem tak długiej twojej nieobecności na ringu? - Moja przerwa była spowodowana brakiem konkretnych ofert. Wyglądało to między innymi tak, że po zakończeniu kariery amatorskiej zaboksowałem jedną walkę w grupie Andrzeja Gmitruka, potem dwie walki w grupie Andrzeja Wasilewskiego i chyba stwierdzili, że byłem zawodnikiem już 30- letnim i nie warto we mnie inwestować. Innej odpowiedzi nie znam. Jak udaje ci się dzielić pracę z treningami? Opowiedz o swojej pracy. - Pracuję w Straży Miejskiej. Mam duży kontakt z ludźmi, wiadomo jedni lubią strażników, inni nie. Po paru latach pracy stwierdzam, że jeśli ktoś jest normalny i rozumie podstawowe zasady, to szanujemy się wzajemnie i jest ok. Każdy ma swoją interpretację prawa dlatego też dochodzi do problemów. Ze względu na swoją pracę nie mogę poświęcić więcej czasu na treningi niż mam wolnego czasu. Pracuję zazwyczaj do 15. Dopiero popołudniami mogę trenować i prowadzę zajęcia dla osób które chcą posmakować trochę boksu. Czy jest coś czego najbardziej żałujesz jako sportowiec? - Jednego czego żałuje jako sportowiec, to tego, że nie pojechałem na igrzyska. Bardzo dobrze radziłeś sobie jako amator, byłeś wielokrotnym mistrzem Polski. Opowiedz nam o swojej karierze amatorskiej. - Zaczynałem w Warszawie. Był to rok 1987 i pierwsza walka przy bardzo licznej publiczności przed meczem Legia - Broń Radom w kategorii 48 kg - papierowa. W tej wadze również zdobyłem pierwszy medal spartakiady młodzieży (srebrny) po krzywdzącym werdykcie. Potem były kolejne tytuły wicemistrzostwo Polski w kategorii 54 i 57 kg gdzie przegrywałem z późniejszym mistrzem Europy Jackiem Bielskim. Na zakończenie kariery juniorskiej miałem przyjemność boksować w meczu Polska - Kanada. Stoczyłem pojedynek z nieżyjącym już wspaniałym zawodnikiem Arturo Gatti. Jako jedyny stoczyłem w miarę wyrównany pojedynek. Byłem pięciokrotnym mistrzem polski seniorów w kategoriach 71 kg, 81kg i do 91 kg, 5 razy zdobywałem drużynowe MP, byłem czterokrotnie wicemistrzem Polski, na początku kariery seniorskiej zdobyłem dwa brązowe medale w kategorii średniej. Przełom mojej kariery seniorskiej nastąpił w roku 1997, kiedy wygrałem międzynarodowy turniej im. Feliksa Stamma i zostałem najlepszym zawodnikiem tego turnieju. Potem były mistrzostwa świata w Budapeszcie, gdzie po wygraniu dwóch walk z zawodnikami Turkmenistanu i USA, przegrałem niesłusznie w walce o medal z Rumunem Diaconu. Następnego roku były mistrzostwa Europy w Mińsku gdzie po wygraniu pierwszej walki z Finem poniosłem niesłuszną porażkę w walce o medal z Turkiem. To wszystko w kategorii do 71 kg. Nie miałeś propozycji, żeby wcześniej walczyć regularnie jako zawodowiec? - Wcześniejsze propozycje nie były na tyle konkretne żeby je faktycznie brać pod uwagę. Były rozmowy, ale na nich się kończyło. Na marginesie powiem że nie spodziewałem się że boks amatorski tak szybko upadnie i może dlatego nie dążyłem do poważnych rozmów. Jakie są jeszcze ambicje sportowe Roberta Gortata? Długo będziesz jeszcze walczył? - Poważnie to nie wiem jak długo będę jeszcze walczył. Wszystko zależy od zdrowia i chęci, a te mogą umknąć po porażce... Teraz myślę o gali w Jaworznie 16 października. Widzisz siebie w roli trenera? - Jestem już trenerem boksu w klubie Energetyk Jaworzno. W moim mieście są dwa kluby, które mają sekcje bokserską i bardzo ciężko jest pozyskać młodzież gdyż godziny moich zajęć nie zawsze wszystkim odpowiadają. Wynajmuję salę w szkole, gdzie prowadzę zajęcia trzy razy w tygodniu. Młodzież idzie tam gdzie są większe sukcesy, ale może to z czasem się zmieni. Planujesz karierę promotora boksu? Jak oceniasz działalność największych polskich promotorów? - Raczej nie planuje zostać promotorem, a pracę innych oceniam dobrze i uważam że bardzo dobrze się rozwijają, bardzo cenię grupę Andrzeja Wasilewskiego. Uważam, że tam jest przyszłość zarówno dzięki promotorowi jak i trenerom, którzy tam pracują. Jakie jest twoje najpiękniejsze wspomnienie z ringów amatorskich? - Wspomnienia są piękne i jest ich bardzo dużo, z pewnością bardzo ważnym punktem były lata 1997-98, kiedy zdobyłem pierwsze miejsce w turnieju im. Feliksa Stamma i pierwszy raz byłem mistrzem Polski w 1998 roku. W obu tych turniejach zostałem uznany najlepszym zawodnikiem. Najważniejszy sukces amatorski? - Sukcesów w pojedynczych walkach było sporo a najważniejsze były w lidze, gdzie udało mi się porwać publiczność z miejsc. Dlatego kibiców z Jaworzna tak bardzo cenię. Dużym moim sukcesem jest to, że w karierze amatorskiej boksowałem w 11 kategoriach wagowych co jest chyba bardzo rzadkie i nie wiem czy był jakiś zawodnik, który ma tyle medali w rożnych kategoriach co ja. Czułeś się kiedyś oszukany na ringach amatorskich np. przez sędziów? Jaka to była sytuacja? - Oszukany byłem wielokrotnie. Pierwszy raz w 1989 roku podczas spartakiady młodzieży w Ostrowcu Świętokrzyskim, gdzie zdobyłem drugie miejsce. Najbardziej w karierze seniorskiej zabolały mnie niesłuszne porażki w mistrzostwach świata i Europy. Jakie są przyczyny takiej pozycji boksu amatorskiego w tej chwili w Polsce? - Ciężko teraz powiedzieć czemu boks amatorski tak upadł, uważam że jest wiele czynników które na to wpłynęły: stronnicze sędziowanie w lidze,- brak odpowiednich ludzi w czasie przełomów ustrojowych, brak odpowiedniego wychowania fizycznego w szkołach i brak funduszy na szkolenie. Co trzeba zrobić aby przywrócić świetność amatorstwa w Polsce i zdobyć w końcu upragniony medal na igrzyskach? - Ciężko będzie przywrócić świetność boksu amatorskiego. Wydaje mi się, że i na to przyjdzie czas jak i na inne dyscypliny, kiedy młodzież zacznie się garnąć do sportu i będzie chciała ciężko pracować, a nie grać na komputerze albo pić piwko po klatkach. Do tego nasze społeczeństwo musi dojrzeć, a aktualnie cieszmy się, że mamy jeszcze z kogo czerpać inspiracje: Adamek, Włodarczyk...