Od początku miejscowy pięściarz przejął inicjatywę. W drugiej rundzie po podwójnym lewym strzelił prawym krzyżowym w okolice czoła. Pretendent przyklęknął. Szybko się poderwał, ale sędzia musiał liczyć.Rosjanin powrócił udaną dla siebie trzecią odsłoną, jednak od czwartej to znów Amerykanin dyktował warunki. I tak było aż do dziesiątego starcia, gdy aktywny Brant opadł nieco z sił i oddał pola. Albo była to tylko zasłona dymna...Koniec pojedynku nastąpił w jedenastej rundzie. Champion ponowił taką samą akcję, jaką błysnął w drugiej. Po podwójnym jabie zranił przeciwnika prawym krzyżowym. Tym razem Bajsangurow to ustał, lecz rozpędzony Amerykanin kontynuował atak i kilkanaście sekund później doprowadził rywala do drugiego w tej walce nokdaunu. Po liczeniu do ośmiu Brant poprawił bezpośrednim prawym i wtedy szybko do akcji wkroczył sędzia, w obawie przed ciężkim nokautem.