Jak mówi słynny pięściarz, zaplanowane na 2 maja starcie to największe pięściarskie wydarzenie od 1971 roku, kiedy po raz pierwszy zmierzyli się Muhammad Ali i Joe Frazier. - To dlatego, że dzisiaj publiczność jest znacznie większa, dzięki mediom społecznościowym i technologii wydarzenia docierają do większej liczby odbiorców. W związku z tym trzeba tę walkę traktować jako największą od czasu pierwszego starcia Ali-Frazier - powiedział były mistrz pięciu kategorii wagowych. Ranga wydarzenia jest wyjątkowa, ale Leonard podkreśla, że mimo wszystko nie można jej przyrównywać do tego, co się działo w latach 70., kiedy na ring wychodzili wojownicy wagi ciężkiej. - Ciężko sobie wyobrazić, aby mogli przebić tamto wydarzenie. Nic się nie może z nim równać z walkami Alego z tamtego okresu, po prostu - stwierdził. Mayweather i Pacquiao przebiją słynnych czempionów na pewno pod jednym względem - finansowym. Amerykanin może zgarnąć za walkę nawet 150 milionów dolarów, a Filipińczyk 100 milionów. Niezależnie od wyniku obaj będą więc mieli dużo powodów do radości po ostatnim gongu. Kto więcej? Według Leonarda Mayweather, który jego zdaniem powinien się uporać w ringu z "Pacmanem". - Floyd ma tę przewagę, że nigdy nie zaznał porażki, to duży plus, zwłaszcza pod względem mentalnym. Trzeba jednak pamiętać, że Pacquiao to bestia. Jeżeli ma wygrać, musi wrócić Manny z dawnych lat, z tymi wszystkimi ciosami, które kiedyś zadawał. To jedyny sposób na zwycięstwo z Mayweatherem - ocenił.