"Nie mam ciosu nokautującego jak Proksa (tydzień temu nie dał żadnych szans Niemcowi Sebastianowi Sylvestrowi i zdobył pas mistrza Europy w kategorii średniej - przyp. red), ale też potrafię być nieprzyjemny w ringu i zamęczyć przez 12 rund każdego przeciwnika. Jadę na teren faworyta, przeciwko mnie będzie kilka tysięcy kibiców, ale oni mnie nie interesują. Chcę wspiąć się na szczyt swych możliwości i pokonać Brooka. Za kilkadziesiąt godzin okaże się, czy nadaję się do kolejnej walki o mistrzostwo świata, czy jednak rywal będzie lepszy. Gdybym przegrał, życie się nie skończy, nadal będę walczył" - powiedział Jackiewicz. 34-letni pięściarz z Mińska Mazowieckiego przed rokiem boksował o pas IBF w wadze półśredniej. W Lublanie przegrał wyraźnie ze Słoweńcem Dejanem Zaveckiem. "Wtedy miałem znakomite przygotowania, ale za bardzo myślałem o tym, co będzie jak już zdobędę tytuł. Zapomniałem, że wcześniej czeka mnie ciężka walka. A jak się skończyła, nie wiedziałem, co się stało. Teraz tego błędu nie popełnię. Poza tym niekorzystnie wpłynął na mnie kilkudniowy pobyt w Słowenii w oczekiwaniu na pojedynek. Lubię jak coś się dzieje, nie znoszę nudy" - przyznał były mistrz Europy zawodowców. Przed konfrontacją z Brookiem Jackiewicz sparował w Magdeburgu m.in. z Zaveckiem. "Moim marzeniem jest ponowne dojście do walki o mistrzostwo świata, a jedyną drogą jest sobotnie zwycięstwo. Brook ma słabe punkty, m.in. opuszcza lewą rękę i zbytnio podnosi głowę. Do Anglii zabieram żonę Martę, mam nadzieję, że przyniesie mi szczęście" - dodał. W profesjonalnej karierze Jackiewicz (debiutował 17 lutego 2001 roku, w 24. urodziny) stoczył 48 walk, z których 38 wygrał, dziewięć przegrał, a jedną zremisował. Na zagranicznych ringach jego bilans wynosi 3-6. "W kilku zostałem "przekręcony", przede wszystkim we Włoszech. Ale wolę pamiętać wyjazdowe wygrane, jak np. z Duńczykiem Alanem Vesterem, który przygotowywał się do potyczki o mistrzostwo Europy, a ja miałem być tylko sparingpartnerem. Znokautowałem go w Niemczech w niecałą minutę, następnego dnia byłem już w Mińsku Mazowieckim, gdzie jeszcze szybciej pokonałem mojego pierwszego trenera, a nazajutrz grałem w piłkę nożną w lidze okręgowej" - przypomniał bokser.