"Nie odniosłem żadnych poważniejszych obrażeń. Nie pokazałem wszystkiego nad czym pracowaliśmy, bo zawiodła moja defensywa. A naprzeciw mnie stał świetny zawodnik. Jest zdecydowanie numerem jeden wagi ciężkiej, jednak byłem dobrze przygotowany i sprawiłem mu problemy. Wiadomo było, że Kliczko ma trzy rodzaje broni, czyli lewy prosty, akcję lewy-prawy oraz lewy sierp. Mój lewy prosty działał lepiej niż jego, co udowodniłem na początku, kiedy nim wstrząsnąłem. Największym błędem z mojej strony był fakt, że pozwoliłem mu trafiać tym lewym sierpem" - analizuje Bułgar, w przeszłości mistrz Europy zarówno w gronie zawodowców jak i boksie olimpijskim."W życiu nie byłem znokautowany. Wydawało mi się, że mam twardą głowę, lecz ciosy Kliczki były precyzyjne i miały swoją wymowę. Ale otrzymywałem już mocniejsze. Po kilku sekundach jak widzieliście byłem w stanie boksować dalej, a to dowód na to, że potrafię przyjąć. Założenia były proste, czyli nacierać na niego. Być może powinienem zaatakować jeszcze bardziej agresywnie w trzeciej i czwartej rundzie, tylko że jeszcze kilka godzin przed pojedynkiem zapewniano mnie, iż ring będzie znacznie mniejszy. Po walce pogratulowałem Władimirowi, ale nie zyskał mojego uznania i respektu. Było tyle nieczystych sztuczek i zagrań z jego strony. Pokonał mnie tylko przez większe doświadczenie i błędy jakie popełniłem. Miał przy tym sporo szczęścia, ale jak mawiają szczęście mają lepsi. Obóz Kliczki naciskał na nas, tam było tysiące małych, brudnych zagrywek" - kontynuował Pulew."Teraz przyszedł czas na odpoczynek. Cały rok byłem na obozach i nie miałem czasu dla najbliższych. Póki co mam jeszcze pozew od Kliczki za insynuowanie dopingu. Podczas końcówki obozu przyjechał do nas jego prawnik i powiedział, że nie mogę poruszać tego tematu. Jestem jednak gotowy iść do sądu i właśnie dlatego nie mam żadnego szacunku dla Kliczki. Popełniłem pewne błędy podczas walki, lecz on mnie nie złamie. Będę dalej szedł naprzód, bo wiem, że przede mną świetlana przyszłość. Teraz jestem jeszcze mocniejszy niż przed walką" - zakończył Pulew.