Kariera zawodowa Osleysa Iglesiasa bardzo szybko, już po trzech pojedynkach w gronie profesjonałów, przeniosła się do Polski, gdzie zaczął toczyć regularne pojedynki na galach Polsat Boxing Night. Zresztą były nawet zakusy, by próbować go naturalizować, dzięki czemu mógłby wywalczył dla Polski wyczekiwany od 1992 roku medal olimpijski. Od początku było widać, że Kubańczyk wprost pożera swoich kolejnych rywali, nie dając im najmniejszych szans. Osleys Iglesias potwornie zranił Rosjanina. Ciężki nokaut i dramatyczny widok Bardzo szybko, już w szóstej walce, dostał znanego rywala. Naprzeciwko niego stanął Isaac Chilemba, ale jedyne, co mówił zrobić, bazując na swoim ogromnym doświadczeniu, było "dowiezienie" walki do końca czasu jej trwania. Tym samym Iglesias wygrał "tylko" na punkty po dwunastu rundach, ale jego przewaga była uderzająca. Zresztą symptomatyczne było to, co zdarza się tylko w przypadku unikalnych pięściarzy, że tak szybko dostał "dwunastkę". Kolejne zwycięstwa tylko gruntowały pozycję 26-letniego Kubańczyka w tej dywizji, a w końcu zaczął boksować poza Polską, wiążąc się z kanadyjską grupą Eye Of The Tiger. I od razu w Montrealu zaczął potwierdzać, że jest brylantem. Najpierw w marcu tego roku znokautował już w pierwszej rundzie Marcelo Coceresa, a minionego wieczoru wykonał "wyrok" na Jewgieniju Szwedence. Doświadczony, 33-letni Rosjanin, zapowiadał się na konkretnego przeciwnika, wszak dotąd przegrał tylko raz na punkty, a stoczył przecież 17 pojedynków (16 wygranych i jeden remis). Zresztą na kartach sędziów przegrał z nie byle kim, bo Williamem Scullem, czyli z obowiązkowym rywalem dla Saula "Canelo" Alvareza. Walczący z odwrotnej pozycji Iglesias dopisał do swojego nieskazitelnego bilansu walk 10. zwycięstwo przed czasem (ogółem 11 walk wygranych) cenną wiktorię, ale po raz pierwszy widzieliśmy, by aż taką szkodę wyrządził swojemu przeciwnikowi. "Nokaut roku!!! Osleys Iglesias obronił tytuł IBO w wadze superśredniej" - napisało na portalu X na koncie ESPN dla Ameryki Łacińskiej.