Sporo ciekawych rzeczy działo się na Torwarze od godzin popołudniowych. Na ostatni dzień Memoriału Feliksa Stamma organizatorzy przygotowali mnóstwo walk o złote medale Pucharu Świata World Boxing. Najważniejszym punktem programu dla wielu kibiców było zapewne starcie Julii Szeremety. Ale późniejsze zmagania "Biało-Czerwonych" także stały na szalenie wysokim poziomie. 16 maja ogromny apetyt na złoto miał choćby Jakub Straszewski. Zrobiło się o nim głośno w środowisku za sprawą poprzedniej walki z Teagnem Stottem. Nasz rodak podczas pojedynku nabawił się urazu łuku brwiowego, sędzia już nawet odliczał do dziesięciu. I właśnie wtedy nastąpił zwrot akcji. Polak zaliczył spektakularny i co najważniejsze zwycięski powrót. "Powiedziałem lekarzowi "don't stop, final round". Później ten lekarz podszedł do mnie i śmiejąc się odparł, że pierwszy raz miał do czynienia z taką sytuacją, gdy ktoś go prosił, żeby nie przerywał walki. Po prostu bałem się, że może to zrobić i przez taką decyzję wypadnę z turnieju" - mówił sportowiec na łamach Interia Sport. O złoto nasz rodak konfrontował się z Akmaljonem Isroilovem. Jak wygrywać z reprezentantami Uzbekistanu wcześniej pokazała mu zaledwie kilka godzin wcześniej Julia Szeremeta, która bez większych problemów rozprawiła się Khumoranobu Mamajonovą. Niestety w przypadku Jakuba Straszewskiego nie było tak gładko. Pierwsza odsłona bezapelacyjnie padła łupem jego rywala. Chorwacki arbiter punktował nawet 10:8. "Oszalał" - denerwowali się komentatorzy TVP Sport. Polsko-polski bój o złoto Pucharu Świata. Czegoś takiego jeszcze nie było Jeszcze gorzej zrobiło się po krótkiej przerwie. Sędzia liniowy w połowie drugiej rundy oszczędził Polakowi cierpień i przerwał ten jednostronny pojedynek. Fani smutni nie byli jednak przesadnie długo. Zaledwie kilkanaście minut później w ringu zameldowali się dwaj inni reprezentanci Polski, Adam Tutak oraz Aleksiej Sewostjanow, którzy w bratobójczej konfrontacji starli się o złoto. Niebywały dreszczowiec, nasz bokser w wielkim finale. Wrócił w stylu giganta Lepiej rozpoczął drugi z panów. Pierwszą rundę sędziowie wypunktowali na jego korzyść w stosunku 4:1. 34-latek nie zamierzał się zatrzymywać i w kolejnej odsłonie triumfował już jednogłośnie. Doświadczonemu zawodnikowi tylko kataklizm mógł odebrać pewne zwycięstwo. Do zaskakujących scen ostatecznie nie doszło, dzięki czemu pięściarz urodzony w Kazachstanie wywalczył dla "Biało-Czerwonych" piąte i zarazem ostatnie złoto podczas prestiżowego turnieju. Końcowy wynik? 28:27, 29:26, 28:27, 28:27, 29:26.