- Spodziewałem się takiej decyzji Erdeia. Zresztą on sam mówił, że Krzysiek jest dla niego za silny fizycznie i nie ma szans w ringowej wojnie - powiedział Wasilewski. Węgierski pięściarz wraca do "swojej" kategorii półciężkiej - przez kilka lat był posiadaczem pasa WBO. Teraz może go szybko odzyskać, bowiem jego kolega klubowy z niemieckiego Universum Juergen Braehmer został skazany na karę więzienia. Z kolei w kat. junior ciężkiej Erdei boksował tylko raz - pokonał Fragomeniego (niejednogłośnie na punkty) i sięgnął po kolejny tytuł, ale jednocześnie przekonał się, że przy swoich warunkach fizycznych (178 cm) nie jest w stanie na dłużej zadomowić się w tej wadze. Tym bardziej że ma już 36 lat. - Niemieccy promotorzy namawiali Erdeia, żeby został w junior ciężkiej i próbowali mu zorganizować tzw. walkę w dobrowolnej obronie. Jednocześnie oznaczałoby to przesunięcie w czasie konfrontacji z Włodarczykiem. Nie mogłem na to pozwolić, dlatego podczas listopadowego kongresu WBC w Korei Południowej otrzymałem zapewnienie ze strony władz tej federacji, że Erdei musi stoczyć najpierw obowiązkową obronę z Krzyśkiem - dodał Wasilewski. "Diablo" Włodarczyk po raz drugi w karierze będzie rywalizował z Fragomenim. W maju ubiegłego roku w Rzymie zremisował, co oznaczało, że pas WBC zostaje przy Włochu. 28-letni Włodarczyk był już mistrzem świata w kat. junior ciężkiej, ale federacji IBF.