Noszący ringowy przydomek "Super G" Proksa wprost zdemolował Sylvestra, byłego mistrza świata federacji IBF, któremu marzyło się odzyskanie pasa czempiona kontynentu, a później i całego globu. Tymczasem Niemiec nie miał nic do powiedzenia i nie wyszedł do czwartej rundy... Od początku walki wyraźną przewagę miał 27-letni pięściarz z Węgierskiej Górki. Proksa skutecznie punktował mocnymi ciosami lewą rękawicę na korpus, a przede wszystkim rozbijał twarz Sylvestra. Polak do tego stopnia był rozluźniony, że praktycznie nie trzymał gardy, jedynie nisko pochylał głowę, za to znakomicie balansował ciałem, był bardzo szybki i ruchliwy oraz unikał uderzeń przeciwnika. W trzeciej odsłonie Proksa co chwilę trafiał Sylvestra, a ten ograniczał się do obrony. W ogóle nie zagrażał niepodzielnie panującemu podopiecznemu trenera Fiodora Łapina. Przebieg pojedynku wskazywał, że Polak może wygrać przez nokaut. Proksa jest drugim polskim bokserem, który posiada pas mistrza Starego Kontynentu, w wadze junior półciężkiej tytuł należy do Piotra Wilczewskiego. W niedalekiej przeszłości takim trofeum mogli pochwalić się też Przemysław Saleta, Albert Sosnowski (obaj w kategorii ciężkiej) i Rafał Jackiewicz (półśrednia). Dla Sosnowskiego i Jackiewicza tytuł europejski stał się przepustką do walki o mistrzostwo świata. Obaj szansy nie wykorzystali. Styl w jakim Proksa pokonał Sylvestra otwiera drzwi przed wicemistrzem Europy juniorów z 2003 roku na światowe salony. W profesjonalnym rekordzie Grzegorz Proksa ma same zwycięstwa - 26. Jego sobotni rywal, o cztery lata starszy Sylvester, ma w bilansie 34 wygrane, pięć porażek i remis. - Spodziewałem się trudniejszej walki, byłem przygotowany na wojnę. Kluczem do zwycięstwa była szybkość - powiedział tuż po walce 26-letni Polak, którego cytuje portal bokser.org. - Spełniło się moje marzenie, boks to moje życie. Dziękuję Fiodorowi Łapinowi i całemu teamowi za przygotowanie mnie do tego pojedynku. Byłem bardzo skoncentrowany, pomogła mi polska publiczność. Wszystko poszło zgodnie z planem. Sylvester to klasowy rywal, ale to po prostu był mój dzień. Jestem gotowy wykonać kolejny krok w mojej karierze, wkrótce nadejdzie czas na jeszcze większe wyzwania - dodał polski zawodnik.