Przypomnijmy: u Khelif, oraz innej zawodniczki walczącej we Francji - Lin Yu Ting z Tajwanu stwierdzono w ubiegłym roku zbyt wysoki poziom testosteronu, uniemożliwając im walkę o medale mistrzostw świata. Być może udział tej dwójki w igrzyskach nie odbiłby się tak szerokim echem, gdyby nie zachowanie reprezentantki Włoch, Angeli Carini, która po 46 sekundach pojedynku z reprezentantką Algierii... poddała walkę i utonęła we łzach. Niedługo po tym przez internet przetoczyła się prawdziwa burza. Pojawiły się głosy sugerujące, że Khelif nie powinna rywalizować w Paryżu, odwołujące się nie tylko do wspomnianej dyskwalifikacji z MŚ, ale i fizjonomii 25-latki. Doszło do tego, że głos zdecydował się zabrać Międzynarodowy Komitet Olimpijski, wyjaśniając, że pięściarka spełniła wszystkie kryteria, niezbędne, by wystartować w IO. To jednak nie uspokoiło nawałnicy. Komunikat ws. Imane Khelif Sprawa zaczęła wręcz wymykać się spod kontroli. Na interwencję zdecydował się wobec tego Algierski Komitet Olimpijski. Późnym wieczorem z piątku na sobotę opublikował jednoznaczny komunikat. Jak czytamy, włodarze zdecydowali się na żłożenie oficjalnej skargi do MKOl, dotyczącej "poważnego naruszenia etyki sportowej oraz naruszenia Karty Olimpijskiej przez jednego z uczestników igrzysk w Paryżu (jak można domniemać, chodzi o wspomnianą Carini. To jednak nie wszystko. Jak zakończy się cała sprawa? Tego póki co nie wiadomo. Khelif tymczasem dziś stanie do walki w ćwierćfinale turnieju wagi półśredniej. Zmierzy się z węgierką, Anną Hamori.