Dla Ramireza był to debiut bokserski na Starym Kontynencie i od razu odniósł życiowy sukces, po którym nie ukrywał ogromnej radości. Dosłownie nie wiedział, jak okazać emocje, które towarzyszyły mu po spektakularnym zakończeniu pojedynku. Werdyktu wysłuchiwał ze łzami w oczach... Łukasz Wierzbicki ciężko znokautowany. Tomasz Adamek komentuje Nerwowość w ruchach Łukasza Wierzbickiego powodowała, że niebezpieczeństwo cały czas wisiało w powietrzu. I widać było, że Kolumbijczyk polował na mocny cios. Brutalne zakończenie pojedynku nastąpiło w czwartej rundzie. W półdystansie Ramirez "odpalił" mocne uderzenie prawą ręką, które weszło w tempo. Po tym trafieniu wprost na szczękę "Pretty Boy" złożył się jak scyzoryk. Nokaut na miejscowym pięściarzu wyglądał na bardzo ciężki i przez chwilę zrobiło się nieprzyjemnie. - Wiedzieliśmy, że Ramirez potrafi mocno uderzyć, bo zazwyczaj kończył walki przed czasem, z tym że boksował wcześniej w niższej kategorii wagowej. Niepewność w obronie powoduje, że Łukasz nie zawsze widzi ciosy rywali - komentował w studiu TVP Sport Maciej Miszkiń, były pięściarz. Gościem specjalnym wydarzenia był Tomasz Adamek, nasz legendarny zawodnik, który również z trudem omawiał to, co wydarzyło się na jego oczach. - Skoro Łukasz padł, to na pewno "zgasło mu światło", ale najważniejsze że zszedł z ringu cały i zdrowy. Jest to przykre, bo Polak przegrywa, ale do tego trzeba być przyzwyczajonym, że zwycięzca może być tylko jeden - powiedział "Góral", dodając od razu coś, co wyraźnie w boksie Wierzbickiego rzuciło mu się w oczy. - Tutaj nie było przedniej ręki, a to klucz do zwycięstwa. Łukasz polował na jeden cios - powiedział Adamek.