Potężna bomba, olbrzym runął z impetem. Brutalne sceny w ringu w Arabii
W co-main evencie wielkiej gali boksu w Rijadzie Joseph Parker (36-3, 24 KO) w drugiej rundzie znokautował Martina Illungę Bakole (21-2, 16 KO). Nowozelandczyk pierwotnie miał się zmierzyć z Danielem Dubois, ale ten wycofał się z występu kilka dni przed galą. Zwycięstwo nad reprezentantem Demokratycznej Republiki Kongo wydawało się formalnością, ale sposób zwycięstwa mocno imponuje. Na szali boju wisiał tymczasowy pas mistrza świata wagi ciężkiej federacji WBO.

Wielki boks ponownie zawitał do Arabii Saudyjskiej. Gala, w której walką wieczoru było starcie Artur Beterbijew - Dimitrij Biwoł opiewała w gwiazdy pięściarstwa od samego początku wydarzenia. Jednak prawdziwe wisienki na torcie zostawiono na koniec eventu. Początkowo co-main eventem miało być starcie Josepha Parkera z Danielem Dubois, ale drugi z wymienionych dosłownie na kilkadziesiąt godzin przed starciem wycofał się z powodów zdrowotnych.
Zaczęło się nerwowe odliczanie i poszukiwanie zastępstwa. Interia Sport oficjalnie dowiedziała się, że jednym z kandydatów do występu był Damian Knyba, Polak jednak nie zjawił się w Rijadzie, a do starcia wagi ciężkiej wkroczył Martin Illunga Bakole. Reprezentant Demokratycznej Republiki Kongo z problemami dotarł do Arabii Saudyjskiej, spóźnił się na ważenie i miał bardzo mało czasu, aby jakkolwiek przygotować się do boju.
Afrykaner doczekał się wielkiej walki, gdyż zawsze podkreślał, że wielki boks specjalnie pomija go w najważniejszych potyczkach. Twierdzi, że niedawno nokautował na sparingach Ołeksandra Usyka oraz Daniela Dubois, a on jako czempion byłby niewygodny dla wszystkich promotorów. Teraz na szali zawisł tymczasowy pas wagi ciężkiej federacji WBO. Warto jednak wspomnieć, że 31-latek w przeszłości dzierżył tytuł... międzynarodowego mistrza Polski, który wywalczył w 2019 r., pokonując Mariusza Wacha.
Ostatecznie bokserów zapowiedział legendarny Michael Buffer i przyszedł czas na 12-rundową batalię. 12 odsłon było jednak tylko na papierze, nikt nie przewidywał, że walka może potrwać pełen dystans. Jako faworyta oczywiście przedstawiano Nowozelandczyka.
W pierwszej rundzie było widać, że Bakole jest bardzo wolny, a Parker nie chce ryzykować, bo wie, że przeciwnik dysponuje bardzo mocnym ciosem. W drugim starciu również nie było momentów agresywnych, jednak w pewnym momencie Nowozelandczyk wystrzelił mało widzialną, pojedynczą "bombę", która trafiła rywala w czubek głowy. Bokser z DRK początkowo wydawał się niewzruszony, jednak po dwóch sekundach zachwiał się i padł na deski niczym rażony piorunem.
Pas tymczasowego mistrza świata WBO wagi ciężkiej zawisł tym samym na ramieniu Josepha Parkera. - Miałem być cierpliwy i wystrzeliłem. Arabia dla mnie jest niesamowita, cztery walki, cztery zwycięstwa - powiedział na gorąco po walce 33-latek.

