W grudniu ubiegłego roku doszło do wyczekiwanej walki o mistrzostwo świata WBO wagi cruiser pomiędzy Chrisem Billamem-Smithem a Mateuszem Masternakiem. Do ósmej rundy starcie miało niespodziewany i przychylny dla Polaka przebieg. Niestety "Master" mimo wygrywania na kartach punktowych zrezygnował z dalszej rywalizacji, w związku z czym Brytyjczyk triumfował i zachował pas. Jak się później okazało, Biało-Czerwony doznał zerwania mięśni międzyżebrowych, co uniemożliwiało mu poruszanie się i swobodne oddychanie. Mimo nieszczęśliwego wypadku Masternak od razu przyznał, że się nie podda i kolejny raz postara się doprowadzić do boju mistrzowskiego. Pierwszym tego przystankiem miała być walka we własnym mieście. Wrocławianin szybko wrócił do ringu, wystarczyły cztery miesiące od urazu, aby wybitny pięściarz ponownie pojawił się między linami. Polski dominator zniszczył rywala i nie mówi dość. Czas na walkę o pas Rywalem "Mastera" tym razem był niepokonany od 2018 r. Jean Jacques Olivier. Francuz to solidna marka boksu, nie miał wcześniej na koncie wielkich nazwisk, ale dwukrotnie stawał do walk o pas mistrza Europy, które raz wygrał i raz zremisował. Już przed rozpoczęciem boju rywal Polaka miał ogromny szacunek, w przeszłości przeżył strzelaninę, jedna kula uderzyła go w brzuch, a druga w klatkę piersiową. Pojedynek został zakontraktowany na dziesięć trzyminutowych rund. Francuz agresywnie otworzył pojedynek, widać było, że szukał wrażliwych żeber Biało-Czerwonego. Nasz wojownik pozostawał jednak niewzruszony tymi chaotycznymi natarciami. Spokój "Mastera" wydawał się dobrą taktyką, od czasu do czasu wypalał pojedynczym mocnym ciosem prostym. Koncertowy występ Masternaka. Potężny nokaut Pod koniec drugiej rundy panowie poszli na wymianę, którą zaakcentował pięściarz z Wrocławia. Początek batalii z pewnością mógł podobać się kibicom. Trzeba przyznać, że w trzeciej rundzie Olivier postawił bardzo mocne warunki, ale "Master" fenomenalnie skontrował obszernym prawym, pod którym Francuzowi ugięły się nogi. W kolejnych odsłonach były pretendent zaliczył kilka podobnych akcji, ale Francuz z każdym oberwaniem nie pokazywał, że jest zraniony. Od siódmego starcia można było śmiało stwierdzić, że Masternak zaczął mocno dominować między linami. Olivier słabł, a Polak szedł za ciosem. W połowie ósmej rundy "Master" wystrzelił potężną bombą, którą Francuz odczuł z sekundowym zapłonem i przyklęknął. Później nie chciał kontynuować boju i sędzia przerwał pojedynek. To był bardzo trudny i ważny sprawdzian dla Biało-Czerwonego, który wrócił po nieszczęśliwym zakończeniu walki o pas mistrza świata. Polak rozkręcał się z każdą rundą i pokazał w tej walce wiele atutów.