Porażka Usyka z Rosjaninem. Jak do tego doszło? Ależ kulisy przegranej Ukraińca z Jegorem Miechoncewem
Już za kilkadziesiąt godzin, na ringu w Rijadzie w Arabii Saudyjskiej, Ołeksandr Usyk i Tyson Fury zmierzą się o miano bezdyskusyjnego mistrza świata w wadze ciężkiej. Zwycięzca wiekuiście wykuje swoje nazwisko na posągu wszechwag, wszak takie walki nieczęsto dochodzą do skutku. Obaj pięściarze mają argumenty, aby rozstrzygnąć losy na swoją korzyść, a smak niepowodzenia dużo świeżej w pamięci ma "Król Cyganów". A czy ktoś pamięta, kto był ostatnim pogromcą Ukraińca? Przypomnijmy okoliczności tego pojedynku.

Usyk i Fury od kilku dni już są w Rijadzie, gdzie biorą udział w ostatnich medialnych aktywnościach i tradycyjnych, bokserskich powinnościach, przed spektaklem, na jaki świat boksu czeka od 1999 roku. To wówczas Lennox Lewis został ostatnim czempionem wagi ciężkiej, zdobywając wszystkie liczące się pasy w boksie zawodowym (wówczas trzech federacji).
Ołeksandr Usyk - Jegor Miechoncew. Historia ostatniej porażki Ukraińca
Najpierw do królestwa na Bliskim Wschodzie przybył "Król Cyganów", który ma po swojej stronie gabaryty, mocny cios, a także bardzo nieszablonowy styl walki. Ponadto, co pokazały starcia choćby z Deontayem Wilderem, potrafi odradzać się niczym Feniks z popiołów, gdy już wydaje się, że jest na skraju nokautu.
Z kolei po stronie Usyka są nieprawdopodobne umiejętności, wyśmienita zdolność analizowania wydarzeń w ringu, genialna kondycja oraz wykraczające dalece poza sport pokłady motywacji. Meastro ringu z Sewastopola od momentu rozpoczęcia wojny w swojej ojczyźnie, wywołanej przez Rosję, pojedynkami w ringu dodaje ducha walki całemu narodowi i ucieleśnia pragnienia rodaków, aby wyjść zwycięsko z tej okrutnej napaści zbrojnej.
Fury ma za sobą trzy spektakularne boje ze wspomnianym Wilderem, które Amerykaninowi odebrały sporo zdrowia, ale nie pozostały także obojętne na karierę Brytyjczyka. Zanim odniósł dwa efektowne zwycięstwa nad bombardierem z Alabamy, w pierwszym starciu musiał pogodzić się z remisem. Dwóch sędziów było rozbieżnych na korzyść obu zawodników, a trzeci wypunktował 113:113, w związku z czym Fury, który dwukrotnie lądował na deskach, nie odebrał pasa "Bronze Bomberowi".
W przypadku Usyka, który cięższe chwile przeżywał całkiem niedawno w starciu z Danielem Duboisem we Wrocławiu, gdy cios na pograniczu linii pasa i poniżej jego był później szeroko komentowany i kontestowany przez obóz pretendenta, w poszukiwaniu ostatniego niepowodzenia trzeba cofnąć się o półtorej dekady.
"Walka wyrównana, ale końcowej fazie sędziowie widzieli już tylko ciosy Mechoncewa"
A konkretnie do 2009 roku, gdy w czasach kariery w boksie amatorskim (olimpijskim) rywalizował w Mediolanie w mistrzostwach świata. Przyszły zawodowy mistrz, najpierw w kategorii cruiser, wystąpił w Rzymie w wadze ciężkiej. Rywalizację rozpoczął od drugiej rundy od zwycięstwa nad reprezentantem Indii Manpreetem Singhim (wynik 16:2), następnie "rozjechał" Szkota Stephena Simmonsa (11:1), a fazę finałową rozpoczął równie spektakularnie. W ćwierćfinale zdemolował reprezentanta Litwy Vitalijusa Subaciusa 19:1 i...
Kolejnym rywalem, który w fazie medalowej stanął na drodze wówczas 22-letniego Usyka, był 25-letni reprezentant Rosji, Jegor Miechoncew. W tamtym momencie to urodzony w mieście Asbiest rywal był pięściarzem bardziej utytułowanym, mając w swojej kolekcji tytuł mistrza Europy z 2008 roku w wadze ciężkiej.
Pojedynek Usyka z Miechoncewem, zgodnie z przewidywaniami, był bardzo zacięty, a werdykt mógł pójść w obie strony. - Punktowano wtedy za pomocą elektronicznych maszynek. Walka była wyrównana, ale w końcowej fazie sędziowie widzieli już tylko ciosy Miechoncewa - przypomniał ceniony ekspert boksu, Janusz Pindera, na platformie X. Ostatecznie Usyk przegrał stosunkiem punktów 10:14.
A Miechoncew okazał się być nie do zatrzymania. W finale Kubańczyk Osmay Acosta miał niewiele do powiedzenia, przegrywając z Rosjaninem 2:12. Ciekawie było trzy lata później, na igrzyskach w Londynie, gdy Ukrainiec i Rosjanin robili furorę, ale karty rozdawali bez bezpośredniej rywalizacji. Otóż Usyk wywalczył złoto w kategorii ciężkiej, a Miechoncew pokonał wszystkich rywali w dywizji półciężkiej.
Zobacz również:













