O tej walce mówiło się już na początku roku. Pod koniec stycznia Jaime Munguia zaliczył 43. zwycięstwo w zawodowej karierze, zgarniając pas WBC Silver w wadze super średniej. Taki obrót spraw otworzył mu drzwi do wielkiego pojedynku z rodakiem Saulem Alvarezem, który niekwestionowanie króluje we wspomnianej kategorii wagowej. Starciu towarzyszył dodatkowy ładunek emocjonalny, ale nie pomiędzy bokserami, lecz między "Canelo" a Oscarem De La Hoyą, obecnym promotorem Munguii. Podczas środowej konferencji prasowej poprzedzające pojedynek były pięściarz kilkukrotnie słownie atakował meksykańskiego mistrza. Ten nie pozostał dłużny, w pewnym momencie chwycił za mikrofon i wypowiedział kilka niecenzuralnych słów w stronę Amerykanina. Alvarez wstał i wyraźnie spiął się z 51-latkiem. Polka przegrała na wielkiej gali, ale zapisała się w historii. Niesłychane sceny Między nim a sobotnim przeciwnikiem nie było jednak złej krwi. T-Mobile Arena w Las Vegas wypełniona była po brzegi, a obaj bokserzy nastawili się na mocną walkę. W 12-rundowy bój na początku lepiej wszedł niepokonany pretendent, który narzucił mocne tempo. "Canelo" nie zostawiał tego bez odpowiedzi i coraz bardziej się rozkręcał. Kibice zdecydowanie mogli być zadowoleni, bowiem między linami bokserzy nawet na moment nie robili kroku wstecz. 40 sekund przed gongiem kończącym czwartą rundę mistrz popisał się świetną akcją zakończoną ciosem podbródkowym. Czysty cios Alvareza posadził rodaka na deski. Munguia potrzebował kilku odsłon, aby wrócić do wcześniejszej postawy. Udało mu się to dość szybko, bowiem od siódmego starcia ponownie zaczynał zaskakiwać "Canelo". Boksował coraz śmielej, szybciej i był bardziej precyzyjny. Pokaz boksu w Las Vegas. "Canelo" znowu zwycięski Zmęczenie nie dawało się we znaki, z każdą kolejną minutą panowie jeszcze bardziej się rozkręcali. Obaj nawzajem wymieniali się mocnymi "grzmotami", które lądowały na głowie i na tułowiu oponenta. Mistrz w końcówce postawił na defensywę, częste ciosy pretendenta rzadko przedzierały się przez ruchliwą gardę 33-latka. W ostatniej minucie 12. rundy Alvarez skontrował jeszcze rywala mocnym prawym i pokazał, że zasługuje na zwycięstwo. Ostatecznie wszystko zostało w rękach sędziów, którzy starcie punktowali: 117:110, 116:111 oraz 115:112 na korzyść "Canelo". Tym samym wszystkie najważniejsze pasy wagi super średniej: WBC, WBA, WBO i IBF pozostały na biodrach meksykańskiego asa.