W walce wieczoru zmierzyli się Jan Lodzik (dotychczasowy bilans 7-0) i 38-letni Włoch Domenico Valentino (11-2), były amatorski mistrz świata w wadze lekkiej z 2009. Młodszy o 11 lat "Iron", bo taką ksywkę ma Polak, był przekonany, że wygra. To była jego jedenasta walka. Dotąd nigdy z zawodowych ringów nie schodził pokonany. To się nie zmieniło... Pojedynek zakontraktowano na 10 rund. Lodzik od początku szedł do przodu, ale doświadczony Valentino, trzykrotny olimpijczyk, doskonale wiedział jak zachowywać się w ringu. Momentami pięściarze czarowali się, chcąc zadać cios bolesny dla rywala. Hala nagradzała brawami bardziej efektowne akcje. Przed ostatnią rundą pięściarze uściskali się. Po ostatnim gongu Polak uniósł rękę w geście triumfu. Sędziowie zdecydowali, że ten wyrównany pojedynek wygrał Lodzik po jednogłośnej decyzji. - Po pierwszej rundzie myślałem, że skończę go. Potem myślałem, że to kwestia czasu, czułem się dobrze, ale jednak nie udało się skończyć wcześniej. Domenico jest zarąbistym gościem, fajne nazwisko na liście pokonanych. Bałem się, że kondycja może być moim słabym punktem, ale wytrzymałem - uśmiechał się Lodzik. Dynamiczna była również walka w wadze półciężkiej. Łukasz "Boom Boom" Pławecki, którego wejściu towarzyszył histeryczny pisk jednej z fanek zmierzył się z Krzysztofem Wojciechowskim, który z czterech walk na zawodowym ringu - nie przegrał żadnej. Starcie było wyrównane, nikt nie odpuszczał. Ten ośmiorundowy pojedynek musiał kosztować wiele sił, ale pięściarze byli nienagannie przygotowani. Po walce z uznaniem objęli się, dziękując za walkę. Sędziowie opowiedzieli się za remisem. - Była dobra bitka - mówił z uśmiechem po walce Wojciechowski. Pławecki również przyjął werdykt z zadowoleniem. Pięściarze umówili się już nawet na rewanż. Afrykańczyk na ringu Jaworznie W trakcie gali odbyła się również jedna walka polsko-afrykańska. 27-letni Konrad Dąbrowski starł się z o dwa lata młodszym Tanzańczykiem. Hamisi Ayoub Maya walczy dużo (bilans13-4-1). W Jaworznie stoczył wyrównany pojedynek. Wyższy od rywala, dysponował większym zasięgiem ramion, choć czasem Dąbrowski potrafił się przedrzeć przez te zasieki. Po walce Maya odtańczył taniec zwycięstwa, sędziowie docenili jednak wysiłki Polaka i punktowali na jego korzyść jednogłośnie. - Dostałem ofertę walki i postanowiłem skorzystać. Chciałbym jeszcze wrócić do Polski. Mam już zakontraktowaną kolejny pojedynek - za miesiąc walczę w Dar-Es-Saalam, w ojczyźnie [z Kongijczykiem Mardochee Kuvesą Katembo, przyp. aut.]. Zapraszam - uśmiechał się po walce Maya. Bardzo krótko trwała walka najcięższych tego wieczoru pięściarzy. Mateusz Lis uderzył Słowaka Radoslava Estocina w korpus tak mocno, że ten przykląkł i nie był już w stanie kontynuować walki. Okazało się, że ma kontuzję ręki. Lis zwyciężył przez techniczny nokaut zaledwie po minucie i 26 sekundach. Ryzyko pięściarza: rozkwaszony nos, potem deski... Ambicji nie brakowało Pawłowi Rogowi i Oskarowi Gajcowskiemu. Nowicjusze, obaj toczyli po drugiej zawodowej walce. Gajcowski rozkwasił nos rywala a potem w ostatniej rundzie posadził go na deskach. Nic dziwnego, że zwyciężył po jednogłośnej decyzji sędziów. Wyniki walk (nazwiska zwycięzców wytłuszczone): Walka wieczoru - 10 rund po 3 minuty w wadze super lekkiej (do 63,5 kg): Jan Lodzik - Domenico Valentino 3-0 A także: 8 rund po 3 minuty w wadze półciężkiej (do 79,4 kg): Łukasz Pławecki - Krzysztof Wojciechowski remis 6 rund po 3 minuty w umownym limicie do 68 kg: Konrad Dąbrowski - Hamisi Maya (Tanzania) 3-0 6 rund po 3 minuty w umownym limicie do 86 kg: Mateusz Lis - Radoslav Estocin (Słowacja) TKO w I rundzie 4 rundy po 3 minuty w umownym limicie do 68,5 kg: Oskar Gajcowski - Paweł Róg 3-0 CZYTAJ TAKŻE: Można być nie tylko lepszym pięściarzem, ale i człowiekiem