Pięściarz z RPA należał do światowej czołówki kategorii cruiser, miał jednak ogromne problemy z uzyskaniem granicy 90,7 kilograma i przeniósł się do krainy olbrzymów. W potyczce z Bogdanem Dinu wniósł do ringu prawie 105 kilogramów. Tym razem będzie jeszcze trudniej, bo Mariusz nie zwykł przewracać się od byle ciosu... - Wach to przecież były pretendent do mistrzostwa świata wagi ciężkiej, który wniesie do ringu nie tylko warunki fizyczne, ale i swoje doświadczenie. Nie mogę się już doczekać tej walki, która będzie dla mnie sporym wyzwaniem. Wach stanowi prawdziwy i mocny test. To typ twardziela, dlatego czeka mnie trudna przeprawa. Wiem jednak co muszę robić, opracowaliśmy dobry plan taktyczny i wierzę, że choć jestem dużo mniejszy, to znajdę na niego sposób - mówi Lerena. - Ważąc te 105 kilogramów czuję się dużo mocniejszy i mam więcej energii. Wach z pewnością będzie poważniejszym testem niż był Dinu. Mierzył się ze znacznie lepszymi rywalami, ale nie obawiam się takich wielkoludów. Rozmiary nic nie znaczą, ważniejsze są umiejętności. Chcę nie tylko pokonać Wacha, ale dodatkowo pobić go przed czasem, wysyłając przy tym poważny sygnał dla innych zawodników z wagi ciężkiej. A po Wachu chciałbym już kogoś z czołowej dziesiątki - dodał Lerena. Wach aż tak nie odgraża się przed pojedynkiem, co byłoby nie w jego stylu. A "Nokautujący Dzieciak", jak nazywany jest rywal Polaka, może zapłacić sporą cenę za lekceważenie naszego pięściarza. Niedoszły gwiazdor kategorii cruiser ma już wstępną umowę na kolejną walkę, o czym poinformował Rodney Berman, jego promotor. W przypadku zwycięstwa Lerena miałby się zmierzyć z innym olbrzymem, blisko dwumetrowym Cassiusem Chaneyem (22-1, 15 KO), który - co ciekawe - był jego głównym sparingpartnerem przed potyczką z Wachem.