Polski olbrzym mistrzem świata w wadze ciężkiej? "Popełnili gigantyczny błąd"
- Gdybyśmy nie wierzyli w wygraną, tej walki by nie było. Trzeba zszokować świat pokazując, że Kabayel i jego ludzie popełnili ogromny, gigantyczny błąd - mówi specjalnie dla Interii Eryk Rachwał, główny doradca Damiana Knyby, który już 10 stycznia w Niemczech powalczy o tytuł mistrza świata interim w wadze ciężkiej z posiadaczem pasa WBC, Agitem Kabayelem. Pochodzący z Polski przedsiębiorca wraz z niepokonanym pięściarzem w środę weźmie udział w konferencji prasowej za naszą zachodnią granicą.

Finał sprawy rozstrzygnął się bardzo szybko. W poniedziałek promująca Agita Kabayela (26-0, 18 KO) grupa Queensberry Promotions ogłosiła, że mający kurdyjskie pochodzenie pięściarz, należący obecnie minimum do Top 5 wagi ciężkiej, w obronie pasa WBC w wersji tymczasowej zmierzy się z jeszcze nieznanym szerszej publiczności Damianem Knybą (17-0, 11 KO).
Damian Knyba rusza na podbój wagi ciężkiej. Kulisy starcia z Kabayelem
Tym samym nasz obecnie najwyżej notowany pięściarz w królewskiej kategorii wagowej, pochodzący z Wudzyna pod Bydgoszczą były dyskobol, wykona milowy krok w karierze. Aby zobrazować tym kibicom, którzy niespecjalnie śledzą boks, podniesiona poprzeczka z dotychczasowych rywali na Kabayela jest mniej więcej taka, jakby Knyba do tej pory skakał w basenie na główkę ze słupka startowego, a teraz zdecydował się na akrobację z trampoliny, a nawet z wieży.
Inna sprawa, że w zawodowym sporcie o to właśnie chodzi, aby mający wielkie ambicje sportowcy dochodzili do najważniejszych walk. Nie zawsze uda się to poprowadzić modelowo, czyli stopień po stopniu podnosić poprzeczkę, ale okoliczności jest tak wiele, że tym bardziej warto ze zrozumieniem podchodzić do takiego wyboru. Zwłaszcza, że w obozie Polaka pojawiła się ogromna wiara, iż naszego niepokonanego "ciężkiego" stać na spektakularny rezultat walki.
- Szczerze mówiąc, aż tak bardzo nie wahaliśmy się nad tą sprawą. Wręcz powiem, że bardziej rozważaliśmy za i przeciw, gdy Damian walczył z Michaelem Coffiem (grudzień 2023 roku - przyp.). Po rozmowie z trenerem Shaunem George'em, który prowadzi Zhanga Zhileia, czyli ostatniego rywala Kabayela, rozwiały się nasze wątpliwości. Zhang wprawdzie przegrał, ale przez cały obóz przesparował tylko 12 rund, a zaraz po walce pojechał do Chin na poważną operację, gdzie miał wycinaną część kości w łokciu. Krótko mówiąc, w tej walce było 50 procent Zhanga, jeśli nie mniej. Trener George powiedział nam od razu wprost: nawet się nie zastanawiajcie, tylko bierzcie tę walkę. Szczerze mówiąc poczułem się tak, jakbyśmy wygrali w totolotka - mówi w rozmowie z Interią Eryk Rachwał, główny doradca Damiana Knyby. Na rozmowę z Interią znalazł czas krótko przed tym, jak wsiadł w samolot ze Stanów Zjednoczonych do Niemiec, gdzie w środę odbędzie się konferencja prasowa. Wezmą w niej udział oczywiście główni bohaterowie, a spodziewany jest także trener Piotr Wilczewski.
Podobnie jak Łukasz Kownacki, czyli menedżer Knyby, również ten rozmówca przekonuje, że decyzja o konfrontacji z Kabayelem nie jest "strzałem na kasę". - Damian tu nie zarobi nie wiadomo ile, po prostu takich szans się nie odmawia. Szczególnie, gdy idzie o walkę z zawodnikiem pokroju Niemca, o którym niektórzy mówią, że może wygrać nawet z Ołeksandrem Usykiem, z czym ja osobiście się nie zgadzam - dodaje Rachwał.
Nikt nie ma wątpliwości, że przed naszym pięściarzem, dysponującym świetnymi warunkami fizycznymi (nieprzypadkowo promotorzy Niemca anonsują Polaka jako "niepokonanego giganta"), 10 stycznia w Rudolf Weber Arena w Oberhausen stanie - nomen omen - gigantyczne wyzwanie. Tak naprawdę wszystko jest robione pod Kabayela. To Niemiec ma efektownie zadebiutować na platformie DAZN przed swoją publicznością, a rywal pokroju Knyby ma sprawić, że zrobi to spektakularnie, najlepiej przed czasem.
Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że Agit to bardzo dobry zawodnik, będzie bardzo ciężko. Damian nie będzie faworytem tej walki, ale moim zdaniem jego rywal jest trochę przereklamowany. Frank Sanchez, którego pokonał, walczył na jednej nodze, bo również był kontuzjowany. Okay, Machmudowa znokautował, ale Damian był dwa razy u tego samego pięściarza na obozie i robił z nim na sparingach, co chciał. Do tego dochodzą kulisy walki ze Zhangiem. Więc gdy to wszystko połączyliśmy, uznaliśmy, że jest to doskonała szansa na głęboki skok. Takich walk, jak dotychczas, nie ma już co dłużej brać. Póki Damian jest młody, ma dużo siły i energii, trzeba z tego korzystać. To już jest ten moment
Ile zarobi Damian Knyba? Znamy przybliżoną kwotę
Tak na dobrą sprawę, patrząc z punktu widzenia Knyby, największą raną nie tylko fizyczną, ale także mentalną, może być styl ewentualnej przegranej, gdyby został pokonany szybko przed czasem, dotkliwym nokautem lub wyniszczającym pojedynkiem. Tyle tylko, że w walce z groźnym rywalem, taka cena zawsze wchodzi w grę, zaś patrząc od innej strony - na co zwraca uwagę Rachwał - Knyba jego zdaniem zdecydowanie najwięcej ma do wygrania i zyskania.
- To jest taka walka, w której Damian nie ma absolutnie nic do stracenia. Dalej będzie miał ważny kontrakt z grupą Top Rank, nadal pozostanie dla niego dużo opcji i nie wypadnie z tej gry po porażce z rywalem, który należy do najściślejszej czołówki. Ewentualna porażka z kimś takim pozwala bardzo szybko się odbudować. Żeby daleko nie szukać, popatrzmy na przykład Zhanga. Zremisował po słabej walce z Forrestem, a już w kolejnym roku dostał walkę z Hrgoviciem. Przegrał z Chorwatem, ale pokazał się na tyle dobrze, że świat się przed nim otworzył. My jedziemy do Niemiec po to, aby wygrać, a gdybyśmy nie wierzyli, to nie bralibyśmy tej walki - mówi deweloper i agent nieruchomości, rodem z Podkarpacia.
Kabayel obecnie sieje postrach przede wszystkim tym, że do perfekcji opanował ciosy zadawane na tułów, którymi rozstrzyga walki przed czasem. Pod tym względem, w obecnej wadze ciężkiej, jest pięściarzem unikalnym. Dokładając do tego, że boksuje na sporej intensywności i wywiera presję, musi budzić respekt. To nie będzie starcie, w którym jakikolwiek przestój i moment zawahania u Polaka, nie zostanie skarcony przez przeciwnika.
- Absolutnie tak. Nie ma nikogo na świecie i Damian też nie ma szans, by przez 12 rund być w stanie utrzymać Kabayela na dystans. Dlatego musi być z nim gotowy na wojnę. Wygrać na punkty w Niemczech będzie bardzo trudno, pozostaje go ustrzelić jak będzie wchodził w półdystans. A że rywal nie jest bokserskim wirtuozem, zapewne pojawią się szanse, by przy całej trudności walczenia z nim, znaleźć luki na strzał przy jego momentami szerokiemu rozstawieniu rąk. Ciosy proste oraz podbródkowe dadzą szanse, by go trafić, a wtedy pójść za ciosem i znokautować. A że nie ma Bóg wie jakiej szczęki, pokazała walka ze Smakicim, który zdołał go "podłączyć" i bardzo mocno zranić - snuje wizję Rachwał.
Co ciekawe, w toku dalszej rozmowy nasz rozmówca znalazł ciekawą analogię, porównując konfrontację Knyba - Kabayel do konfrontacji... Adama Kownackiego z Robertem Heleniusem. Przypomnijmy, brat obecnego menedżera Knyby był murowanym faworytem, a starcie z Heleniusem wziął tylko po to, by nie "zardzewieć" w oczekiwaniu na starcie o mistrzowski pas. Historia skończyła się tak, że górujący warunkami fizycznymi nad nacierającym Polakiem "Nordycki Koszmar" sensacyjnie go znokautował. A w rewanżu definitywnie przetrącił karierę "Babyface'a".
Wracając do gaży, Rachwał przyznaje, że mówimy o wyraźnie najwyższej wypłacie w karierze Knyby, lecz nie są to pieniądze, które zmienią jego życie.
- Mówimy o kwocie sześciocyfrowej w dolarach amerykańskich. Tak że szału nie ma, ale zarobek będzie solidny - uchylił rąbka tajemnicy. A zatem chodzi o kwotę kilkuset tysięcy dolarów, przy czym brutto, więc niemała kwota zostanie jeszcze uszczuplona.
- Czytam niektóre komentarze kibiców, że zdecydowaliśmy się na za duży skok. Każdy z topowych pięściarzy kiedyś musi zaryzykować, a ile było historii w boksie, gdy miały miejsca zaskoczenia. Damian nie zawsze będzie faworytem, ale trzeba także robić niespodzianki i na tym ta kariera polega, tak buduje się legendę. Ściągniemy Damianowi do Polski jak najlepszych sparingpartnerów, planowany jest m.in. Jarrell Miller, który dostaje ciosy i idzie do przodu, a jego presja jest męcząca. Musimy zainwestować w tę szansę, bo bardzo mocno w nią wierzymy. Trzeba zszokować świat pokazując, że Kabayel i jego ludzie popełnili ogromny, gigantyczny błąd - uśmiechnął się Rachwał.
Artur Gac













