O Michale Bołozie zrobiło się głośnie na przełomie ubiegłego i bieżącego roku. Nie dlatego, że pokonał zawodników wysoko notowanych, ale chodziło przede wszystkim o wciąż trochę ważące na polskiej scenie nazwisko Andrzeja Wawrzyka. Pięściarz z Nowego Sącza zafundował krajanowi z Małopolski ciężki nokaut, a przy okazji podniósł swoje notowania, bo w tym środowisku wciąż wielu patrzy na bilans walk, a Wawrzyk nadal ma imponujący rekord (34 zwycięstwa i 2 porażki). Michał Bołoz zainkasował piekielne ciosy. Młoda gwiazda nokautuje Polaka Później Bołoz pokonał buma z Węgier, Jozsefa Kormany'ego, mając cały czas opinię zawodnika twardego i odpornego na ciosy. Niestety za nim dwie dotkliwe porażki oraz jedna na punkty, z Mariuszem Wachem. Ta pierwsza już mocno bolała, gdy na ringu w podrzeszowskiej Jasionce podopieczny trenera Jerzego Galary został znokautowany już w drugiej rundzie przez Brytyjczyka Jeamiego Tshikevę. Minionej nocy wyrok był jeszcze bardziej surowy, choć trzeba przynajmniej pochwalić Bołoza za charakter, bo szarpnął się pojedynek z pięściarzem, mającym bardzo mocne papiery na nową gwiazdę wagi ciężkiej. 18-letni Itauma wychodzi z założenia, że nie ma co bawić się w przeciąganie walki, tylko od razu - gdy poczuje krew - idzie na całego. W już w 33. sekundzie walki wystrzelił z kolei potężnym lewym sierpem na głowę, wchodząc idealnie w tempo. Bołoz zatańczył jak baletmistrz, a po chwili zatoczył się na matę ringu. Sędzia przystąpił do liczenia, ale pozwolił jeszcze wznowić pojedynek, bo nasz pięściarz zgłosił gotowość do jego kontynuowania. Itauma tej szansy już nie przepuścił, widząc naruszonego rywala, ruszył z lawiną ciosów, kilka spadło na gardę, ale ich kumulacja sprawiła, że Bołoz po raz drugi runął na deski i sędzia już nawet nie przystąpił do liczenia. Od razu przerwał pojedynek, choć Polak jeszcze zgłaszał pretensje, że był gotowy do dalszej walki.