Kariera Adama Balskiego to modelowy przykład tego, że w boksie zawodowym zdarzyć może się dosłownie wszystko. A jeśli ma się wpływowego promotora, a przy okazji ciągle atrakcyjny bilans walk, to jest szansa, aby w wieku 33 lat, po okresie zrezygnowania, dojść do pojedynku, o którym marzy się całe życie. Adam Balski ogłosił "walkę życia". Znamy gorące szczegóły Dość przypomnieć, że zawodnik grupy Knockout Promotions, ma już za sobą decyzję sprzed kilku lat, gdy postanowił zawiesić karierę. Przypomnijmy, że w czerwcu 2019 roku wydał oświadczenie, w którym napisał: "Przemyślałem wszystko i jak na razie kończę karierę. Jadę za granicę do pracy, a co dalej mnie czeka? Nie wiem...". W swoim postanowieniu nie wytrwał długo, bo już w kolejnym roku, w lipcu, stoczył wygrany pojedynek z Mateuszem Kubiszynem. Mało tego, w styczniu ubiegłego roku, jeszcze z pozycji ringu, mając za sobą odniesione chwilę wcześniej zwycięstwo nad Michalem Plesnikiem, Balski zawiesił w przestrzeni publicznej wątpliwość na temat końca kariery. - Wiecie, jak to z planami - można je mieć, a potem i tak życie się zmienia. Wygrałem, cieszę się. Dziękuję Knockout Promotions, że mogłem tu zaboksować, ale to chyba była moja ostatnia walka. Trzymajcie się - zaskoczył wielu, w tym reporterkę TVP Sport. Już zatem wiemy, że Balski nie jest stały w swoich zamiarach, a z punktu widzenia tego, co przed nim, w przypadku kariery trwanie w uporze nie byłoby najlepszą opcją. Tym bardziej że w ostatnich miesiącach zadziało się bowiem kilka sprzyjających wydarzeń. Być może jednak trzeba by zacząć od tego, że Balskiemu, a także innym Polakom przed nim, bardzo sprzyja młoda kategoria bridger, która wciąż nie jest pierwszym, a nawet drugim wyborem wielu wiodących pięściarzy. Konkurencja nie jest tutaj wysoka, w związku z tym nie idzie za nią prestiż i najwyższe pieniądze, dlatego choćby Okolie uznał, że niepotrzebne jest mu dłuższe noszenie na biodrach pasa bridger. Woli zaatakować wielkie marzenia w kategorii ciężkiej. Cios poza ringiem, niesamowite wieści w sprawie polskiego boksera. To już oficjalne! A wracając do chronologii, ważna rzecz dokonała się w lipcu, gdy promotor pięściarza Andrzej Wasilewski skutecznie powalczył o to, aby jego zawodnik nadal zajmował pierwsze miejsce w rankingu. Wciąż za plecami Okoliego. Jak to zrobił? - Zaprotestowaliśmy, bo doszło do zmiany bez walki. Opisaliśmy szczegółowo, dlaczego uważamy, że Adam powinien wrócić na pozycję numer jeden. Federacja przyjęła nasze argumenty. (...)Jeśli Okolie nie zwakuje pasa, to przed nim najpierw dobrowolna obrona, a my wtedy zorganizujemy inny przyzwoity pojedynek. Bardzo chcielibyśmy, żeby Adam walczył o tytuł jeszcze w tym roku - mówił wówczas Wasilewski w rozmowie z "Przeglądem Sportowym". Balski - Lerena? Wasilewski: Robimy, co możemy, żeby do tej walki doprowadzić We wrześniu Balski stoczył łatwy pojedynek we Lwowie, który służył wyłącznie potrzymaniu aktywności i dopisaniu kolejnego "plusa" do rekordu, a chwilę później gruchnęła wieść o decyzji Okoliego. W jej następstwie pełnoprawnym mistrzem w ramach jednej z czterech najbardziej prestiżowych organizacji boksu zawodowego na świecie został pięściarz z RPA Kevin Lerena, który wcześniej był czempionem tymczasowym. - Postaram się być maksymalnie precyzyjny. Robimy, co możemy, żeby do tej walki doprowadzić, a po drugie nie stracić pierwszego miejsca, gdyż - nie oszukujmy się - nasi koledzy-promotorzy, a zarazem konkurenci, którzy są za nami, robią co mogą, aby to miejsce przejąć. Na tę chwilę żadnej daty i decyzji nie ma - zastrzegł szef grupy KnockOut Promotions. Sprawdziliśmy, że największa grupa boksu zawodowego jednocześnie rozpoczęła rozmowy z miastem Kalisz, aby najbliższa walka Adama Balskiego odbyła się przed jego publicznością w hali przy ulicy Wyszyńskiego. Jest nawet konkretny termin, to znaczy 5 kwietnia, a przychylny przedsięwzięciu jest prezydent miasta. Tyle tylko, jak twierdzi Andrzej Wasilewski, zaszła tutaj zupełnie inna koincydencja czasowa. - Taki plan mieliśmy wcześniej, zanim Okolie zwakował tytuł. Aczkolwiek w wyobraźni pewnie mieliśmy jeden z wielu scenariuszy, na zasadzie "a nuż..." - zaznaczył w rozmowie z Interią promotor. - Byłoby to oczywiście ogromne święto w całej Polsce, a przede wszystkim w mieście Kaliszu, ale nie oszukujmy się, takie walki są tak piekielnie drogie, że tutaj pan prezydent Kalisza i może grupa lokalnych przedsiębiorców musieliby bardzo mocno zewrzeć szyki. To są, jak na polski sport, naprawdę kolosalne pieniądze. Natomiast pan prezydent Kalisza jest człowiekiem mocno prosportowym, więc z całą pewnością, gdyby w grę wchodziła taka walka, odezwę się do włodarza miasta z pytaniem, czy jest w stanie zabezpieczyć taki budżet na wydarzenie w przyszłym roku - zapowiedział Wasilewski. Ostateczny scenariusz ciągle się pisze, strona polska ma mieć kontakt z teamem Lereny, ale... - Oczywiście w tej chwili oni trochę rozdają karty, lecz nie oszukujmy się, federacja WBC ma też dużo do powiedzenia. Dochodzi tutaj jeszcze jeden fakt związany z tym, że Lerena był mistrzem tymczasowym. I ten niuans "interim", który w przepisach WBC nie jest do końca zdefiniowany, powoduje, iż jeszcze do końca nie wiemy, czy federacja od razu wskaże obowiązek obrony tytułu z Balskim, czy niestety wcześniej walkę eliminacyjną. Dlatego żadnego podpisanego dokumentu, konkretnej daty, miejsca, ani cyferek nie ma - wyjaśnił Wasilewski. Szef KnockOut Promotion dodał także, że w przypadku tej walki z całą pewnością polski zespół jest skłonny wyjechać zagranicę. Zresztą intuicja podpowiada Wasilewskiemu, że raczej nie uda się ściągnął Lerenę do naszego kraju. - Niemniej mamy swoje plany, również te w wersji bardzo optymistycznej - zawyrokował.